Za nami kolejna wycieczka po Beskidzie Małym – tym razem po jego wschodniej części. To już druga wyprawa w tym tygodniu, kilka dni temu odwiedziliśmy Magurkę Wilkowicką 🙂. Tym razem wybór padł na Potrójną, ósmy co do wysokości szczyt tego pasma. Wyruszyliśmy czarnym szlakiem z miejscowości Rzyki, położonej w województwie małopolskim, niedaleko Andrychowa (tzw. Beskid Andrychowski). Tegoroczna zima, choć niezwykle malownicza, potrafi dać się we znaki, szczególnie na górskich szlakach. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze, po raz kolejny zresztą. To była niezapomniana przygoda, która na długo pozostanie w naszej pamięci. Z deszczowego, niemal bezśnieżnego Bielska-Białej wyruszyliśmy około godziny siódmej rano. Niestety, droga do Kóz wiązała się z licznymi objazdami, co nieco wydłużyło podróż. Jednak Rzyki przywitały nas prawdziwie zimowym krajobrazem – śnieg delikatnie prószył, a wszystko wokół pokrywała miękka, biała pierzynka.
Trasa: Rzyki (szlak czarny) – Kapliczka Koronacji Matki Bożej – Potrójna / Czarny Groń (szlak żółty/szlak zielony) – Chatka na Potrójnej – Rzyki
Dystans: około 10 km*
Czas przejścia: ponad 4:00* (czas przejścia w ciężkich warunkach zimowych, z pięcioletnim dzieckiem)
Minimalne wzniesienie: 489 m
Maksymalne wzniesienie: 930 m
*w obie strony
Parametry z aplikacji endomondo
Niestety, bardzo słaba widoczność w okolicach szczytu uniemożliwiła mi zrobienie zdjęć. Zależało mi jednak, aby jak najlepiej pokazać Wam Potrójną i jej okolice. Z pomocą przyszło mi dwóch górskich znajomych, którzy nie tylko świetnie znają Beskid Mały, ale też często odwiedzają Potrójną. Dzięki uprzejmości chłopaków mogę wzbogacić ten wpis o ich piękne zdjęcia. Dziękuję Panowie! 🙂
Rzyki – parking przy czarnym szlaku na Potrójną
Samochód zostawiamy tuż przy początku czarnego szlaku. Znajduje się tu kilka wyznaczonych miejsc parkingowych dla turystów. Parking położony jest w sąsiedztwie Hotelu Czarny Groń oraz ośrodka Magiczna Osada, gdzie znajdują się parki linowe i place zabaw dla dzieci. Całość mieści się na Osiedlu Praciaki.

Tędy przebiega również przyrodnicza ścieżka edukacyjna „Czarny Groń” – po drodze mijamy kilka tablic informacyjnych opisujących zwierzęta i rośliny występujące na tym obszarze.
Ruch w tym miejscu jest dość spory, ponieważ kawałek dalej znajduje się stok narciarski „Pracica”, który zimą tętni życiem. W tygodniu natomiast szlaki piesze są niemal puste i można naprawdę odpocząć od zgiełku.
Tuż przy parkingu skręcamy w lewo, przebijamy się przez zaspę i wchodzimy na czarny szlak.
Mijamy drewnianą wiatę oraz wyznaczone miejsce do grillowania. Następnie ruszamy prosto wzdłuż potoku Wieprzówka. Jak widać na zdjęciu, śnieg sypie dość intensywnie – i tak już będzie przez całą naszą wyprawę.
Na początku szlaku nie spotykamy żywej duszy. Widać jednak, że ktoś szedł tędy przed nami, zostawiając po sobie wąski tunel w śniegu. Po raz kolejny żałujemy, że nie mamy rakiet śnieżnych. Nie będę ukrywać – w takich warunkach wędrówka nie należy do najłatwiejszych.
Po chwili wkraczamy w gęsty las, gdzie ścieżka zaczyna coraz bardziej stromo wspinać się pod górę.
Po mniej więcej 1,4 kilometra czarny szlak odbija w prawo, ale charakter trasy pozostaje ten sam, droga nadal mozolnie wspina się pod górę.
Na 1,7 km czarne znaki odbijają w prawo. Wciąż wspinamy się coraz wyżej, a podejście naprawdę daje w kość. Wiatr staje się coraz silniejszy, a śnieg sypie bez przerwy. Co krok zapadamy się w głębokie zaspy zalegające na szlaku.
Po 2 kilometrach robimy przerwę. Zimą to niestety nie jest tak proste jak latem, przygotowanie wygodnego miejsca zajmuje trochę czasu. Wykopujemy więc niewielką dziurę w śniegu, rozkładamy koc, osłaniamy się przed wiatrem sankami i dopiero wtedy możemy rozgrzać się przy ciepłej zupce. Uwielbiam takie górskie pikniki 😎 – mają swój niepowtarzalny klimat.
Po zjedzeniu ruszamy dalej, podejście staje się nieco łagodniejsze. Tego dnia na szlaku było jednak dość niebezpiecznie. Gałęzie drzew, obciążone grubą warstwą śniegu, łamały się pod jego ciężarem. Przyznam szczerze, że ten leśny odcinek pokonywałam w lekkim stresie. Trudno się dziwić, co chwilę było słychać trzask pękających konarów, a kilka z nich leżało już na szlaku. Śnieg nie przestawał sypać, a widoczność pogarszała się z każdą minutą. Jak się okazuje, w górach nie tylko lawiny, mgły czy oblodzenia mogą być zagrożeniem – nawet Beskid Mały potrafi nieźle zaskoczyć.
Sprawdzam aplikację – mamy już za sobą 3 kilometry, a czarny szlak skręca w lewo. Od tego momentu podążamy wąską ścieżką prowadzącą wśród gęsto rosnących drzew. Ten odcinek postanawiamy pokonać bez zatrzymywania się, co w tej sytuacji było zdecydowanie najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Leśna, wąska ścieżka dobiega końca – skręcamy w lewo i wychodzimy tuż obok niewielkiej, pasterskiej Kapliczki Koronacji Matki Bożej.
Od kapliczki ruszamy dość stromo w górę, ale tym razem ścieżka jest szersza i wyraźnie lepiej przetarta. Prawdopodobnie to droga dojazdowa do pobliskich domów. Właśnie na tym odcinku szlaku spotykamy pierwszego turystę – na nartach.
Po przejściu 3,3 km czarny szlak wyprowadza nas wprost między pierwsze zabudowania – znak, że zbliżamy się do bardziej zamieszkałej części trasy.
Pogoda wyraźnie się pogarsza. Zrywa się nieprzyjemny wiatr, a śnieg zaczyna sypać coraz mocniej. Najpierw idziemy lekko pod górę, a potem prostym odcinkiem drogi. W pewnym momencie spotykamy około dwudziestoosobową grupę zorganizowaną, maszerującą na rakietach śnieżnych. Szczerze współczują nam dalszej drogi – jak mówią, im bliżej Potrójnej, tym warunki stają się trudniejsze.
I rzeczywiście mieli rację, z każdym krokiem mgła gęstnieje, a widoczność spada. Do szczytu zostało już tylko około 800 metrów. Otwarty teren sprawia, że wiatr staje się jeszcze bardziej dokuczliwy.
Choć nasz syn przez cały czas dzielnie maszerował na własnych nóżkach, pod sam koniec mąż próbował trochę go odciążyć. I powiem Wam szczerze, dopiero to zdjęcie naprawdę oddaje trud naszej wyprawy. Sypiący w twarz śnieg, porywisty wiatr, ograniczona widoczność i marsz w głębokim, nieubitym śniegu – tak wyglądał ostatni, ciągnący się w nieskończoność odcinek prowadzący do Chatki na Potrójnej.W pewnym momencie zaczęliśmy się wahać – iść dalej czy zawrócić? Mąż tylko powtarzał: „Kochanie, jesteśmy za blisko, żeby się poddać. Jeszcze tylko 500 metrów, siądziemy, odpoczniemy i spokojnie wrócimy.”
Ostatnio sporo czytałam o akcjach ratowników GOPR, którym często można byłoby zapobiec, gdyby ktoś odpuścił na czas. Miałam więc swoje obawy – czy damy radę? W końcu bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się strefa komfortu. – Anonim
Po 4,8 kilometra marszu dochodzimy do punktu, gdzie nasz czarny szlak łączy się z żółtym. Od tego miejsca czeka nas krótki, około dwustumetrowy odcinek wspólny dla obu tras.
Potrójna / Czarny Groń
Potrójna wznosi się na wysokość 883 m n.p.m. Szczyt tworzą rozległe hale, przez które przebiegają żółty szlak oraz czerwony – Mały Szlak Beskidzki. Przy dobrej pogodzie można stąd podziwiać okoliczne wzniesienia oraz panoramę Andrychowa.
Z Potrójnej można kontynuować wędrówkę do Chatki pod Potrójną – według drogowskazu to około 25 minut marszu.
Teraz pora zobaczyć, jak okolica Potrójnej prezentuje się w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych! 😆




Do Chatki na Potrójnej prowadzą zielone znaki. Skręcamy w lewo i zagłębiamy się w śnieżną pustkę – szlak wygląda na zupełnie nieprzedeptany tego dnia.

Chatka na Potrójnej
Po 5,2 kilometra wędrówki w końcu docieramy do celu! Niestety, Chatka na Potrójnej była wtedy tak zasypana śniegiem, że nie sposób było zrobić choćby jednego porządnego zdjęcia. Na szczęście uratował mnie mój górski znajomy, o którym wspominałam na początku wpisu.

A oto kilka zdjęć z naszej wizyty w Chatce na Potrójnej. Powiem Wam szczerze, trudno dziś znaleźć miejsce z tak wyjątkowym klimatem. Wiele schronisk zamieniło się już w górskie hotele, tracąc swój dawny urok. Tutaj jest inaczej. Można napić się ciepłej herbaty lub kawy, spróbować pysznej drożdżówki z serem wypiekanej na miejscu, a zimą – co najważniejsze – porządnie się ogrzać.
W chatce panuje prawdziwie domowa atmosfera. Istnieje też możliwość noclegu w przytulnych pokojach bez łazienek.
Potrójna – wschód słońca
Lubicie oglądać wschody słońca w górach? Dzięki zdjęciom Marka mogę uzupełnić wpis o informację, że Potrójna to doskonałe miejsce, by podziwiać wschodzące słońce. Wspaniałe widoki rozciągają się z tarasu Chatki na Potrójnej – zresztą, zobaczcie sami!



Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Czas zaczął nas gonić, więc po około godzinie odpoczynku musieliśmy ruszać w drogę powrotną. Początkowo planowaliśmy wracać tą samą trasą (czarnym szlakiem), jednak gospodarze Chatki na Potrójnej stanowczo nam to odradzili. Wskazali nam za to skrót, z którego korzystają okoliczni mieszkańcy. Gospodarz wyszedł nawet przed chatkę i dokładnie wyjaśnił, którędy mamy iść. Na szczęście na tej trasie był już wydeptany tunel w śniegu, więc nie musieliśmy się przedzierać przez zaspy.
Koniecznie zajrzyj tutaj: szlaki w Beskidzie Małym
Zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl i na Instagramie: @greenmagpic


























Miły spacerek 🙂 pozdrawiam
Miły, ale wymagający 🙂 Zima potrafi zaskoczyć nawet w niskich partiach gór. Dziękuję i życzę miłego weekendu.
Kapitalne zimowe zdjęcia. Podziwiam Was za wytrwałość, a szczególnie synka, prawdziwy twardziel:) Powodzenia na szlakach!
Ago, dziękujemy za miłe słowa. Oj, nasz Synuś nie ma przy nas łatwo 😉 Muszę przyznać Ci rację – twardziel jakich mało. Pozdrawiam serdecznie oraz zapraszam ponownie 🙂
Odarpi syn Egigwy to przy waszym maluchu mięczak 😃
Cóż za oryginalne porównanie 😅 W końcu nikt nie mówił, że życie jest łatwe 😉 Dziękuję za komentarz, pozdrawiam serdecznie.
A ja polecam bardziej odwiedzić chatkę pod Potrójną. O wiele lepszy klimat – szlak czerwony w kierunku Leskowca albo słoneczka.
Pozdrawiam, świetny blog i inspiracja. Udało mi się na Wasze trasy wyciągnąć kilku kanapowców i wszyscy złapali bakcyla.
Dziękuję Przemku za polecenie nam szlaku – na pewno wybierzemy się do Chatki pod Potrójną 😊 Może uda się jeszcze tej zimy… Bardzo miło jest czytać takie komentarze. Nie ukrywam, że dodają skrzydeł i motywują do dalszego działania. Życzę Ci kolejnych udanych wypraw oraz wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku. Do zobaczenia na szlaku 🤗
Sandra, dzięki za super ispiracje i propozycje wędrówek. Szlak przeszliśmy 6.01. Piękna sprawa. Chatka na Potrójnej bardzo klimatyczna. Drożdżówki i kiełbaski prosto z pieca. Wracaliśmy czerwonym i żółtym szlakiem, zatem było 18 km. Na koniec skorzystaliśmy z wiaty grillowej, o której pisałaś i kiełbaski smakowały po takiej węrówce wysmienicie. Pozdrawiam, Anita
Witam Cię serdecznie Anito 😊 Niezmiernie mi miło, że odnalazłaś inspirację na moim blogu. Z tego co piszesz to była wyjątkowo udana wycieczka. Pokonaliście piękny dystans, jak na zimowe warunki. A do tego zrobiłaś mi smaka na drożdżówkę z Chatki na Potrójnej 😉😍 Pozdrawiam 🤗