Pierwsze wyjście po prawie miesięcznej, przymusowej przerwie od wędrówek górskich musiało być udane. Polski rząd zniósł zakaz wchodzenia do lasu – poczuliśmy ogromną ulgę i szczęście. Koronawirus pokrzyżował nam naprawdę sporo górskich planów. Wiadomo, zdrowie najważniejsze, dlatego izolowaliśmy się w domu według zaleceń. No, ale ten dzień w końcu musiał nadejść – ruszyliśmy na szlak. Wybraliśmy Beskid Mały, który mamy na wyciągnięcie ręki. Mimo to nie jest on przez nas za często wybierany. W aktualnej sytuacji koronawirusowej zapewne się to zmieni. Padło na szlak czerwony prowadzący z urokliwych Łodygowic, które oddalone są od naszego rodzinnego miasta Bielska – Białej zaledwie 14 km. Odwiedzimy najwyższy szczyt Beskidu Małego, zaliczany do Korony Gór Polski – Czupel. Szlak, który opiszę można zaliczyć do łatwych szlaków w Beskidach. W pamięci utkwiły mi jedynie dwa, nie za długie podejścia. Trasa jest przyjemna, idealna na spacer z dala od zgiełku. Jest również mniej uczęszczana niż szlak niebieski prowadzący z Przełęczy Przegibek (Magurka Wilkowicka szlak z Przegibka). Po drodze odwiedzimy również znajdujący się w okolicach Przysłopu Diabli Kamień.
Trasa: Łodygowice (szlak czerwony) – Pod Przysłopem – Przysłop – Diabli Kamień – Przełęcz pod Czuplem (szlak niebieski) – Czupel – powrót tą samą trasą
Data: 20 kwiecień 2020
Dystans: 9.70 km
Czas trwania: 2:40 h (sam przemarsz z pięcioletnim dzieckiem)
Minimalne wzniesienie: 461 m
Maksymalne wzniesienie: 975 m
Parametry z aplikacji endomondo
Łodygowice
Pogoda od samego rana zapowiadała się obiecująco. Słońce grzało, a na niebie nie było żadnej chmury. Dojeżdżamy do Łodygowic na ulicę Pod Groniem, samochód parkujemy na poboczu na szlaku czerwonym.
Okolica jest wspaniała, rozciągają się stąd piękne widoki na Beskid Śląski wraz z najwyższym szczytem Skrzyczne oraz Beskid Żywiecki z Babią Górą oraz Pilskiem. Po chwili nasz czerwony szlak wchodzi z polnej na leśną ścieżkę, która początkowo jest utwardzona. Po chwili zamienia się na betonową.Po przejściu 500 metrów od samochodu ukazuje się nam żółta tablica ostrzegawcza.
Jeszcze nie tak dawno temu wybierając ten szlak trzeba było mieć na uwadze, że w godzinach 9.00 – 11.00 oraz 13.00 – 15.00 są prowadzone roboty strzałowe przez Zakład Górniczy Kamieniołom Łodygowice. Na wiszącej przy szlaku żółtej tablicy możemy przeczytać, że w czasie wykonywania robót strzałowych wstęp na teren strefy jest surowo wzbroniony.
UWAGA! Aktualnie (kwiecień 2020) nie są wykonywane żadne prace w pobliżu szlaku. Zakład Górniczy Kamieniołom Łodygowice ogłosił upadłość.
Odbijamy w prawo i idziemy szeroką, wygodną drogą.
W oddali widać dom. Cóż za wspaniała lokalizacja do mieszania… Już niebawem będziemy koło niego przechodzić.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zatrzymała się na chwilkę, aby porobić zdjęcia. Tyle czasu w zamknięciu, a na zewnątrz wszystko tętni życiem.
Kierujemy się drogą idącą lekko w górę w stronę wspomnianego powyżej domu. Na szlaku zalega sporo błota. Jak się domyślacie najmłodszy uczestnik naszej wycieczki był z tego powodu bardzo, bardzo zadowolony.
Mamy za sobą niespełna kilometr. Cóż za widoki… Skrzyczne na wyciągnięcie wzroku. Wyobrażam sobie, jakie spektakularne zachody słońca mają okazję podziwiać na co dzień mieszkańcy wspomnianego domu. Marzenie… Ścieżka pnie się przez chwilę leciusieńko w górę. Nadal maszerujemy szeroką drogą.
Pod Przysłopem
Mamy za sobą 2.15 km docieramy do miejsca Pod Przysłopem. Jest tu skrzyżowanie szlaków. Według drogowskazu kierując się naszym czerwonym szlakiem na miejscu będziemy za godzinę. Wybierając żółty szlak dojdzie się do Soliska, a dalej do Tresnej.
Od tabliczki Pod Przysłopem robimy dosłownie parę kroków i odbijamy w lewo. Będziemy nadal szli szeroką, wygodną drogą leśną.
Przysłop
Aplikacja wskazuje, że przeszliśmy 2.50 km. Naszym oczom ukazuje się tabliczka z napisem: PRZYSŁOP, który położony jest 629 m n.p.m. Jest to całkiem zalesiony szczyt. Patrząc na zachód od wierzchołka widać dużą skałę, która od razu przyciąga naszą uwagę. Oczywiście odbijamy z naszego czerwonego szlaku w lewo i podchodzimy pod skałę.
Diabli Kamień
Diabli kamień legenda
Jest to dużych rozmiarów skała piaskowca posiadająca dwie nazwy Diabli Kamień lub Diabelski Kamień. Krąży o niej nawet legenda, która mówi, że przelatujący nad górą diabeł upuścił skałę. Miała mu ona posłużyć do budowy Diablego Młynu pod najwyższym szczytem Beskidu Śląskiego – mowa oczywiście o Skrzycznem. Obchodzimy skałę dookoła, robimy parę zdjęć i wracamy na szlak.
Dalej idziemy leśną ścieżką, która póki co nie wymaga od nas wysiłku. 2.70 km ścieżka naturalnie zakręca lekko w lewo. Po przejściu 450 metrów (3.15 km) dowiadujemy się, że jesteśmy na OBSZARZE NATURA 2000 BESKIDU MAŁEGO.3.40 km kończy się szeroka wygodna ścieżka, która zamienia się na kamienistą. Z każdym krokiem coraz bardziej kamienistą. Zaczynamy też nabierać wysokości za sprawą podejścia, które mierzy około 200 metrów.
3.60 km- tak jak wspominałam podejście łagodnieje. Maszerujemy prostą szeroką drogą.Po drodze mijamy dwie polany. Pierwsza po lewej stronie – Polana Kuflówka, na której, na samej górze ustawiony jest krzyż. Nie podchodziłam na górę polany,aby zrobić zdjęcie. Po 200 metrach (3.80 km) przecinamy drogę pożarową, za którą pojawia się kolejna tabliczka ostrzegawcza. Informująca o pracach gospodarczych na terenie lasu. Na szczęście w dniu naszej wycieczki nie były wykonywane żadne prace, nie było tu żywej duszy. Szukaliśmy z mężem informacji w internecie na temat zamkniętych odcinków szlaków w Beskidzie Małym. Niestety bezskutecznie… Jeżeli ktoś zna taką stronę proszę o podzielenie się tą informacją.
Mamy za sobą 4.20 km i dochodzimy do drugiej polany, z której w oddali widać Beskid Śląski oraz Żywiecki. Tutaj robimy pierwszy piknik w tym roku. Korzystamy z pustek na szlaku i cieszymy się otaczająca nas naturą. Rozkładamy koc, zjadamy pyszną babkę, syn bawi się resorakiem w kałuży, a ja z mężem łapię wiosenne promienie słońca. Podejście w górę polany mierzy około 100 metrów.
Na górze polany jest leśna kapliczka. Jeżeli ktoś nie miał okazji zregenerować dotychczas sił proponuję choćby krótki odpoczynek na ławeczce, ponieważ lada moment będziemy musieli zmierzyć się z najbardziej wymagającym odcinkiem na tym szlaku.Wchodzimy ponownie do lasu na kamienistą dróżkę. Od teraz nasz szlak będzie szedł stromo w górę (przez około 500 metrów) aż do Przełęczy pod Czuplem. Pokonując podejście, na 4.50 km w oddali możemy podziwiać wyłaniające się zza drzew Jezioro Żywieckie. Niestety drzewa przeszkadzają w zrobieniu przyzwoitego zdjęcia.
Przełęcz pod Czuplem
4.80 km Przełęcz pod Czuplem położona jest 872 mn.p.m. Tutaj przechodzimy ze szlaku czerwonego na szlak niebieski, którym można dojść na Magurkę Wilkowicką przez Czupel (45 minut).
Tak więc szlak niebieski skręca w lewo. Od teraz kierujemy się wygodną, niewymagającą ścieżką leśną.
Po drodze podziwiamy wyłaniające się widoki na Beskid Śląski (około 5 kilometr trasy). Idealnie widać stąd szczyty Beskidu Małego: Górę Żar, Kiczerę oraz Jezioro Międzybrodzkie. Aż zachciało się nam powtórzyć wyjście na zachód słońca na Kiczerze. Być może uda się zrealizować plany w przyszłym tygodniu. Zobaczcie sami jaki wspaniały to spektakl – Zachód słońca Kiczera
Czupel
5.15 km stajemy na szczycie Czupel. Tak jak już pisałam jest to najwyższy szczyt Beskidu Małego położony 933 m n.p.m. Sąsiaduje on z Rogaczem (899 m n.p.m.). Porośnięty jest bukami oraz świerkami, które ograniczają nieco widoczność. Zobaczymy stąd gminę Łodygowice, Beskid Śląski oraz Beskid Żywiecki z Jeziorem Żywieckim. Z drugiej strony Jezioro Międzybrodzkie oraz Czanieckie, szczyty Beskidu Małego ze zbiornikiem Żar.
Jak pewnie wiecie w zaistniałej sytuacji koronawirusowej nie wolno korzystać w lasach z wiat, miejsc biwakowych, dlatego robimy kilka zdjęć na szczycie, syn w tym czasie bawi się sterowanym samochodem i ruszamy w drogę powrotną. Na Czuplu nie było żywej duszy – byliśmy całkiem sami.
Czupel pieczątka
Aktualizacja! 2022 rok
Pieczątkę znajdziecie w małej drewnianej skrzyneczce na szczycie.
Warto podejść niebieskim szlakiem około 30 m – na drzewie są kolejne oznaczenia szczytu Czupel.Idąc dalej niebieskim szlakiem w około 45 minut dojdzie się do Schroniska na Magurce Wilkowickiej. Trasa jest przyjemna i niewymagająca – nie ma stromych podejść. Powrót poszedł nam bardzo sprawnie. Po drodze minęliśmy pojedynczych turystów. Jesteśmy szczęśliwi, że w końcu udało się nam dotrzeć na najwyższy szczyt w Beskidzie Małym. Choć brzmi to nieprawdopodobnie mieliśmy dwie próby zdobycia Czupla zimą i obydwie skończyły się niepowodzeniem. Raz przeszkodziły nam bardzo ciężkie, zimowe warunki pogodowe (szlak z Międzybrodzia), a za drugim razem zostaliśmy zawróceni przez narciarza biegowego, który sądził, że nie mamy prawa przechodzić bokiem przygotowanej ścieżki biegowej (szlak z Przełęczy Przegibek). Jak to mówią do trzech razy sztuka!
Oczywiście planujemy już kolejną wycieczkę w góry, ale o tym wkrótce!
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi wpisami zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl Zapraszam również na Instagram: @greenmagpic
Opis trasy zachęcił do wyprawy dzięki której kolejny klejnot w koronie zaliczony. Mam też na oku kilka innych Twoich tras 👌🏻. Powodzenia na szlaku.
Gratuluję kolejnego klejnotu w koronie 😍😎 Dziękuję i zapraszam do siebie ponownie 🙂🤗