…Góry tylko wtedy mają sens, gdy jest w nich człowiek ze swoimi uczuciami, przeżywający klęski i zwycięstwa. I wtedy, gdy coś z tych przeżyć zabiera ze sobą w doliny… – Andrzej Zawada
Zima w górach potrafi być naprawdę kapryśna. Konsekwencją tego są trudniejsze warunki na szlakach. Często trzeba zrezygnować (dla własnego bezpieczeństwa) z dłuższych tras, szczególnie w wyższych partiach gór i wybrać coś mniej wymagającego. Dzisiaj chcę Wam przedstawić właśnie taką trasę, która jest idealną propozycją na krótkie, kapryśne, zimowe dni. Jestem skłonna napisać, że jest to szlak na który można zabrać na spokojnie dzieci. Oczywiście takie, które lubią dłuższe spacery (dystans to 8 km w dwie strony). Podczas naszego wyjścia z synkiem idealnie sprawdziły się sanki. Polecam to rozwiązanie. W razie zmęczenia mały turysta może odpocząć.
Trasa: Przełęcz Salmopolska (szlak czerwony) – Biały Krzyż – Grabowa – Pod Kotarzem – Kotarz – Hala Jaworowa (szlak niebieski) – Pod Kotarzem (szlak czerwony) – dalej powrót tą samą trasą
Data: 16 grudzień 2018
Dystans: 7.75 km
Czas trwania: ponad 3:00 (sam przemarsz z dzieckiem)
Minimalne wzniesienie: 903 m
Maksymalne wzniesienie: 1012 m
Parametry z aplikacji endomondo
Przełęcz Salmopolska, Biały Krzyż – Parking
Samochód parkujemy na Przełęczy Salmopolskiej, która położona jest 934 m n.p.m. Kierując się dalej drogą wojewódzką 942 wjechalibyśmy do Wisły. To była niedziela, więc mimo dość wczesnej godziny ruch był dość duży, ponieważ działały tu wyciągi narciarskie. Samochód zostawiamy w pobliżu Regionalnego Zajazdu Biały Krzyż. Dodam, że obok wyciągu parkingi są płatne. Natomiast po zjechaniu parę metrów niżej parkujemy samochód za darmo. Oczywiście, aby załapać się na wolną miejscówkę trzeba być tu stosunkowo wcześnie. Około godziny 8:20 pustych miejsc nie brakowało. To była nasza druga trasa z Przełęczy Salmopolskiej. Mieliśmy okazję być tu w połowie listopada. Ruszaliśmy wtedy czerwonym szlakiem na Malinowską Skałę. Już wtedy na szczycie przywitały nas zimowe warunki.
Ubieramy ciepłe rękawiczki, stuptuty, zakładamy plecaki i ruszamy w drogę. Przechodzimy przez jezdnię, idziemy przez parking nieopodal wyciągu narciarskiego. Na stoku szusują już pierwsi narciarze. Temperatura jest dość niska, wszystko w koło jest w śniegu. Tuż za parkingiem wchodzimy na jeszcze nieprzedeptany w tym dniu odcinek trasy. Śniegu było naprawdę dużo i nie maszerowało się łatwo.
Biały Krzyż
Idziemy szeroką, leśną drogą, która po 700 metrach doprowadziła nas wprost do szczytu Biały Krzyż lezącego 940 m n.p.m. Szczyt jest całkowicie porośnięty drzewami. W białej odsłonie las prezentuje się naprawdę wyśmienicie. Zatrzymujemy się tu na chwilkę, aby 'odśnieżyć’ tabliczkę z nazwą szczytu.
Na śniegu można było zauważyć szereg śladów mieszkańców lasu. Zaczynając od zajęczych łap kończąc na śladach saren. Droga cały czas prowadzi przez las, póki co nie ma jakiś szczególnych wzniesień do pokonania. Muszę jednak przyznać, że pokonywanie trasy nie idzie nam za sprawnie przez dużą ilość śniegu zalegającą na szlaku. Szczególnie nasz synuś musi wysoko podnosić swoje nóżki, przez co czas wędrówki wydłuża się maksymalnie 😉 Na szczęście trasa nie jest długa, więc presji czasu nie odczuwamy.Tak jak wspominałam we wstępie pomocne na szlaku okazały się sanki. Po prawej stronie szlaku czerwonego jest ustawiony drewniany stolik z ławkami, przy którym można odpocząć.
Grabowa
Ta przyjemna droga doprowadza nas do szczytu Grabowa, mamy za sobą około 1.50 km. Jest to również miejsce odejścia czarnego szlaku, prowadzącego na Stary Groń, na którym znajduje się 12 metrowa wieża widokowa. Mieliśmy okazję odwiedzić ten szczyt w marcu tego roku, przy okazji wejścia na Kotarz z centrum Brennej. Drogowskaz wskazuje nam jeszcze 40 minut drogi na szczyt Kotarz. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że nam to zajmie o wiele więcej czasu.
Następnie droga schodzi lekko w dół, po drodze możemy podziwiać wyłaniającą się w oddali Halę Jaworową.
Dalej, dla odmiany droga pnie się w górę, cały czas drałujemy leśną drogą. Na horyzoncie wyłania się najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego Skrzyczne. Niestety w dniu naszej wyprawy trzeba było nieźle się wysilić, aby go dostrzec. Widoczność nie była najlepsza.
Pod Kotarzem
3.20 km Dochodzimy do tabliczki z napisem Pod Kotarzem. Jest to miejsce łączenia się naszego czerwonego szlaku z niebieskim prowadzącego z Brennej Centrum. Przed nami jeszcze 10 minut drogi (około 300 m), która idzie cały czas przez las i jest dość stroma. Latem nie jest to tak odczuwalne. Zimą natomiast ten odcinek daje się we znaki.
Kotarz
Aplikacja wskazuje, że od parkingu na Przełęczy Salmopolskiej przeszliśmy 3.50 km. Znajduje się tu nieduży Piknik – Bar Kotarz, a obok niego stoły z ławeczkami. Oczywiście w dniu naszej wycieczki bar był nieczynny. Nie wiem kiedy dokładnie bar zostaje otwarty. Byliśmy tu w kwietniu i nadal był zamknięty. Zapewne w pełnym sezonie (letnim) nie brakuje tu turystów. Ze szczytu można się udać w dalszą trasę np. czerwonymi znakami na Malinowską Skałę czy też Klimczok.
Pomocna okazała się drewniana wiata pod którą ochroniliśmy się przed mroźnym wiatrem, który zerwał się niespodziewanie. W środku jest stolik z ławeczkami. Zjedliśmy, napiliśmy się ciepłej zupki. Moim zdaniem jest to idealne rozwiązanie na szczytach, na których nie funkcjonują schroniska.
Będąc tu warto zwrócić uwagę na Ołtarz Europejski. Jest to jedyny ołtarz zbudowany na wzór Starożytnego Narodu Izraelskiego. Składa się na niego setki kamieni, które nie znalazły się tu przez przypadek. Ludzie z wszystkich stron świata je tu dostarczali. Niestety ołtarz był całkowicie zaśnieżony, zmrożony, dlatego pozwolę sobie użyć zdjęcia z wcześniejszej naszej wyprawy na Kotarz z Brennej, aby pokazać Wam jak on wygląda.
Po krótkim odpoczynku decydujemy się kontynuować naszą wycieczkę na Halę Jaworową. Grzechem byłoby nie zejść na haklę będąc tak blisko. Skręcamy w prawo koło drewnianej wiaty i schodzimy przez las dość stromo w dół. Droga ta prowadzi do Hali Jaworowej 'na skróty’. Idzie tuż obok czerwonego szlaku, w moim odczuciu jest łatwiejsza. Często wybierana przez rodziny z dziećmi oraz seniorów. Czerwony szlak to głównie wąskie podejścia oraz duże zalegające na szlaku skały.
Hala Jaworowa, Polana Kotarska
I tym sposobem po przejściu 4 km dotarliśmy do jednego z bardziej lubianych przeze mnie miejsc w Beskidzie Śląskim. Naszym oczom ukazała się Hala Jaworowa, która położona jest 920 m n.p.m. W całkiem innym wydaniu niż zawsze. Wszystko było zaśnieżone, w koło nie było żywej duszy. Można było idealnie poczuć tą ogromną przestrzeń oraz poszaleć trochę w głębokim śniegu. Mówią, że to dzieci cieszą się najbardziej z zimy. Jak widać ja również ubóstwiam tą porę roku. Zima w górach ma całkiem inny wymiar. W okresie letnim robimy zawsze sobie tu przerwę na piknik. Słońce idealnie opiera się na polanie, a cień rzucają pojedyncze drzewa rozrzucone po hali, które dodają temu miejscu niebywałej magii. Dla mnie te drzewa są symbolem Hali Jaworowej. Z góry hali widać pozostałości po szałasach, które były bazą pasterzy wypasających owce. Z Polany Kotarskiej rozciągają się piękne widoki na pobliskie pasma górskie. Zresztą zobaczcie sami.
Po zrobieniu kilku zdjęć decydujemy się na powrót. Mijamy grupkę zagranicznych turystów, którzy pytają nas o dalszą drogę. Widać, że są zachwyceni naszymi rejonami.
Wchodzimy na szlak niebieski, który prowadzi wąziutką (przy zalegającym śniegu), ledwo wydeptaną dróżką leśną.
Po 500 metrach (4.50 km) docieramy do miejsca łączenia się szlaków – Pod Kotarzem. Dalej kontynuujemy wędrówkę do samochodu szlakiem czerwonym (szliśmy nim rano w stronę szczytu Kotarz). Przed nami kilka podejść w górę. Na szlaku było coraz więcej turystów. Muszę przyznać, że jest to dość oblegana trasa. Szczególnie przez biegaczy górskich. Nie brakuje również osób, które nie zmierzają na sam Kotarz, tylko robią krótki spacer z dziećmi od Przełęczy Salmopolskiej.
Podsumowanie
Na trasie z Przełęczy Salmopolskiej na Kotarz pokonujemy zaledwie 200 metrów przewyższenia. Bez wątpienia jest to najłatwiejsza opcja dotarcia na ten szczyt. Zachęcam również do kontynuowania wycieczki na Halę Jaworową, ponieważ doszły mnie słuchy, że w przyszłości ma być ona całkowicie zagospodarowana (tereny narciarskie, schronisko). Osobiście nie jestem tym pocieszona. To nie będzie już to samo, chwytające za serce miejsce. Dodatkowo osobom, które szukają ciszy i spokoju polecam obranie tej trasy w tygodniu. Szczególnie zimą, kiedy sezon narciarski w Szczyrku kwitnie.
Zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl i na Instagramie: @greenmagpic