Spis treści
»Jednodniowe wycieczki w Tatry czy to Polskie , czy Słowackie porządnie weszły nam w krew. Aż chce się wykrzyczeć: WITAJ PRZYGODO! Tak było i tym razem 🙂 Pobudka o świcie, pierwsze śniadanie, mocna kawa i w drogę. Jak ja to kocham… Z naszego rodzinnego miasta Bielska – Białej do Doliny Rohackiej na Słowacji mieliśmy około 110 km. Prognozy pogody nie były za optymistyczne. Po południu zapowiadali deszcze, a temperatury miały być na granicy 13, 14 stopni. Mimo prognoz zaryzykowaliśmy. W końcu zawsze można zawrócić. Wrzuciliśmy do plecaków ciepłe ubranie i peleryny. Oczywiście wybierając się w góry należy zwrócić szczególną uwagę na występowanie burz, które w górach bywają naprawdę niebezpieczne. Na szczęście w dniu naszej wycieczki nie spełniły się czarne, deszczowe scenariusze synoptyków. Warunki były idealne…
Ubezpieczenie Tatry Słowackie
Wybierając się w Tatry Słowackie trzeba samemu zadbać o ubezpieczenie. W razie wypadku pomoc u naszych sąsiadów jest odpłatna. My od pewnego czasu planując wycieczki w Tatry Słowackie wykupujemy ubezpieczenie niezależnie o trudności trasy. Korzystamy ze strony – Ubezpieczenie Słowackie Tatry. Koszt ubezpieczenia naprawdę nie jest duży. Dzieci, młodzież do lat 18 za ewentualne akcje ratunkowe nie płacą.
Trasa: Dolina Rohacka (Parking pod Spaloną, szlak niebieski) – Spaleński Żleb – Salatyńska Dolina – Przedni Salatyn / Skrajny Salatyn – Brestowa (szlak czerwony) – Salatyn / Salatyński Wierch – powrót tą samą trasą
Data:18 lipiec 2019
Dystans: 13:30 km
Czas trwania: niecałe 6:40 (sam przemarsz z pięcioletnim dzieckiem)
Minimalne wzniesienie: 1067 m
Maksymalne wzniesienie: 2089 m
Parametry z aplikacji endomondo
UWAGA! Przed wyjazdem wykup ubezpieczenie
Rohace Spalena cennik parking
Przed godziną ósmą dojeżdżamy na duży parking usytuowany 1030 m n.p.m. w Dolinie Rohackiej. Za wjazd płacimy 5 euro – za cały dzień postoju. O tej porze wolnych miejsc jest pod dostatkiem. Tuż przy parkingu jest wyciąg, który wywozi ludzi (w sezonie letnim codziennie) pod szczyt Brestowa. W zimę natomiast korzystają z niego narciarze. W oddali widać zjawiskowy Salatański Wierch, który był celem naszej wyprawy. Góra już z dołu robi ogromne wrażenie. Mimo, że my nie korzystamy z wyciągu dodam kilka praktycznych informacji o godzinach działania kolejki oraz cennik. Być może ktoś będzie chciał zaoszczędzić sił wybierając się na Brestową, bądź Salatyn. Wybierając tą opcję można skrócicie wycieczkę o 2,70 kilometra (w dwie strony robi się prawie 6 km).

Rohace Spalena kolejka
Rohace Spalena godziny otwarcia
Lipiec, sierpień – codziennie w godzinach od 7:00 do 17:00
Do 15 września – codziennie w godzinach od 7:00 do 17:00
Od 16 września – piątek, sobota, niedziela od godziny 8:00 do 16:00
Październik – sobota, niedziela od godziny 8:00 do 16:00
Rohace Spalena cennik
Bilet obustronny (góra, dół) – cena 9 euro
Bilet jednostronny – cena 7 euro
Z kolejki korzysta naprawdę sporo osób. Na szlaku spotykamy zaledwie pięć osób (w tym trzech wiekowych turystów, którzy nieźle dają czadu na szlaku), a pod szczytem Brestowa, gdzie swój ostatni przystanek ma wyciąg nagle robi się bardzo tłoczno i gwarno. W dalszej części wpisu zdradzę Wam jak ominąć te tłumy.
My z parkingu obieramy szlak niebieski. Idziemy w przeciwnym kierunku niż niespełna rok temu, kiedy to maszerowaliśmy na równie wspaniałe Rohackie Stawy . Opis szlaku Rohackie Stawy z Doliny Rohackiej. Drogowskaz informuje nas, że przed nami trzy godziny marszu, aby osiągnąć szczyt Brestowa leżący 1902 metry nad poziomem morza . Nam z dzieckiem przejście tego odcinka zajęło oczywiście nieco więcej czasu. Mimo wszystko nasze tempo było zadowalające, czas przemarszu wydłużył się głównie przez częste postoje na odpoczynek. Szlak jest stromy, trzeba się nieźle nadreptać. Przy drogowskazie skręcamy w lewo i wchodzimy w las, po chwili wychodzimy pod wagonikami kolejki i kierujemy się w górę. Ogólnie szlak od samego początku jest stromy i wymaga od nas sporo pokładów energii. Teren również nie jest łatwy, na trasie zalega sporo kamieni, głazów oraz korzeni. Nasz pięcioletni synek miał niezłą gimnastykę, czasem musiał podnosić nóżki pod samą brodę. Ale jest to bardzo urokliwy i przyjemny dla oczu odcinek. Kierujemy się cały czas wzdłuż stoku.
Spaleński Żleb
Mamy za sobą 1.30 km dochodzimy do tabliczki informującej nas, że jesteśmy 1280 m n.p.m. – Spaleński Żleb. Tutaj jest również miejsce łączenia się szlaków naszego niebieskiego z zielonym. My od teraz kierujemy się zielonymi znakami ( Salatyn 1:35 h)- porzucamy niebieskie ( Salatyn 1:45 h) – czego początkowo żałowaliśmy, ponieważ szlak niebieski jest mało uczęszczany i pozwala pominąć wspomniane we wstępie miejsce ostatniego przystanku kolejki linowej (Salatyńska Dolina). 😎 Przy drogowskazie skręcamy w lewo i kierujemy się prostą szeroką dróżką.
1.60 km przecinamy drogę nad którą kursują wagoniki wyciągu. W koło rozciągają się bardzo przyjemne dla oczu widoczki.Przechodzimy około 100 metrów i dochodzimy do wyciągu narciarskiego. Teraz maszerujemy między dwoma kolejkami w górę.
Ostatnie podejście prowadzące nas do ostatniej stacji kolejki linowej jest dość strome.
Salatyńska Dolina
Po pokonaniu górki mamy na liczniku 1:30 h, od parkingu przeszliśmy 2.70 km. Dochodzimy do Salatyńskiej Doliny. To właśnie tu jest ostatnia stacja wyciągu, przez co robi się naprawdę tłoczno i gwarno. Czas zapomnieć na moment o ciszy, spokoju, pustym szlaku 😮
Przy drogowskazie skręcamy w prawo i kierujemy się nadal zielonymi znakami. Na moment wchodzimy w las. Naszym oczom ukazuje się ‚ściana’, po której będziemy musieli się ‚wspinać’. Oczywiście nie dosłownie. Z dołu widać malutkich jak mrówki ludzi, którzy przemieszczają się powolutku coraz wyżej. Po drodze mijamy tablice informujące nas o występującej na terenie Tatr Zachodnich roślinności oraz zwierzętach zamieszkujących te tereny. My mieliśmy okazję spotkać ciekawego świata świstaka, który buszował w rejonach Salatyńskiego Wierchu. Niestety brak zooma w moim obiektywie uniemożliwił mi uchwycenia go w kadrze.
Idziemy serpentyną, z każdym krokiem zwiększając naszą wysokość. Jest to bardzo ciekawy odcinek szlaku. Z każdym krokiem jest też coraz mniej ludzi. Spora część podczas podchodzenia rezygnuje z dalszej wspinaczki i zawraca.
Taras pod Przednim Salatynem
3.66 km dochodzimy do małego tarasu znajdującego się 1700 m n.p.m. Tuż pod Przednim Salatynem , na którym są ławeczki oraz tablica opisująca, którymi szczytami jesteśmy otoczeni. A panorama stąd jest naprawdę szeroka i zjawiskowa. Tak więc jest to od lewej widzimy: Kominiarski Wierch,Świnica,Rakoń,Wołowiec,Ostry Rohacz,Rohacz Płaczliwy,Trzy Kopy,Hruba Kopa,Spalona , Banikowska Przełęcz,Pachoł,Skrzyniarkii oczywiście nasz upragnionySalatyn.
Momentami szlak prowadzi przez sterty kamieni. Trzeba bardzo uważać przy wyprzedzaniu. Pamiętajcie, że wchodzący ustępuje pierwszeństwa turyście idącemu w dół. Na tym odcinku w dniu naszej wyprawy miała miejsce bardzo niebezpieczna sytuacja. Mężczyzna schodzący z góry wyprzedzający mojego męża z synkiem zrzucił kamień, który z dużą prędkością sunął w dół, przeleciał około 50 centymetrów od głowy wspinającego się niżej chłopca. Nie chcę myśleć co by było, gdyby kamień leciał nieco bliżej tego dziecka. Ścieżka jest wąska, a szlak wyznaczony jest serpentyną. Pamiętajcie o bezpieczeństwu swoim oraz innych.
Przedni Salatyn / Skrajny Salatyn
Po około 4 km od samochodu jesteśmy na 1790 metrach – Przedni Salatyn . Dojście tutaj zajęło nam około 2:30h. Rozciąga się stąd wspaniała panorama na sąsiadujące szczyty Osobitej , Siwego Wierchu . Podziwiać stąd możemy również między innymi: Kominiarski Wierch , Ciemniak , Bobrowiec , Giewont. Zobaczymy również calusieńką Dolinę Zuberską oraz Dolinę Rohacką.
To tutaj decydujemy się na pierwszy dłuższy przystanek. Zjadamy obiadek w tych zapierających dech w piersiach okolicznościach przyrody. Powiem Wam szczerze, że nie wiadomo gdzie posiać wzrok… Z każdej strony jest tak zjawiskowo pięknie, że ciężko ubrać to w słowa. Trzeba tu przyjść i zobaczyć to na własne oczy. A nasza dalsza wędrówka to już w ogóle raj na Ziemi.
Przedni Salatyn to nie tylko widoki na Tatry, ale również na Jezioro Orawskie.
Od drogowskazu maszerujemy granią, jest kilka podejść mniej i więcej wymagających. Jest dość stromo, ale bezpiecznie. Wysokość na której jesteśmy robi wrażenie.
Brestowa
Aplikacja wskazuje, że przeszliśmy 5 km, dochodzimy do szczytu Brestowa, który położony jest 1902 m n.p.m. Szczyt na którym w dniu naszej wyprawy mieliśmy być okazję dwa razy. Wychodząc oraz schodząc na Salatyn. Co ciekawe za pierwszym jak i za drugim razem nie było tu ani trochę wiatru. Cieplutko i spokojnie. Mieliśmy być okazję całkiem sami na szczycie, może też to przyczyniło się do klimatu tego miejsca. Oczywiście nadal nie opuszczają nas zapierające dech w piersiach widoki. Brestowa to kolejny świetny punkt widokowy. Zobaczymy stąd: Osobitą , Siwy Wierch, dosłownie całą Dolinę Rohacką z wyrastającymi z niej szczytami.Ze szczytu Brestowa kierujemy się na Salatyn. Od teraz maszerujemy czerwonymi znakami. Według drogowskazu do Salatyńskiego Wierchu powinniśmy dojść za 45 minut. Szlak od teraz jest naprawdę ciekawy – raz się idzie stromo w dół, po czym zaczyna się piąć stromo w górę. Pokonuje się duże różnice wzniesień. Tak więc szlak schodzi do Przełęczy Salatyńskiej (około 80 metrów różnicy wzniesień w dół), po czym idziemy bardzo stromo w górę (około 90 metrów różnicy wzniesień). Tutaj trzeba zachować szczególną ostrożność, ponieważ łatwo podjechać na luźnych kamieniach.
Na tym odcinku szlaku zauważamy na zachodnim grzbiecie Czerwonego Wierchu dwa malutkie, urocze stawy. Tak jak wspominałam – mój obiektyw nie ma zooma, ale jak się dobrze przyjrzycie – widać stawy 😅
Wędrujemy po stokach Doliny Bobrowieckiej. Mamy za sobą 5:70 km najgorsze podejście za nami (co nie oznacza, że nie będziemy się piąć w górę). Leżymy na kocu rozkoszując się bogatą panoramą na Tatry Zachodnie. Niebo się chmurzy… Mimo to wędrujemy dalej.
W oddali widać jezioro Lipowska Mara leżące w sąsiedztwie znanym wszystkim Tatralandi.
Następnie ponownie schodzimy stromo w dół.
Aby po chwili znowu piąć się w górę. Szczyt Salatyńskiego Wierchu jest w zasięgu naszego wzroku.
Salatyński Wierch / Salatyn
Mamy za sobą 6.60 km i szczytujemy. Jesteśmy dumni z naszego synka – Salatyn z dzieckiem zdobyty! Gdyby nie liczyć przerw na odpoczynek dojście tutaj zajęłoby nam niecałe 4 godziny, a dokładnie 3 godziny 50 minut. Szczyt jest porośnięty soczysto-zieloną trawą. Nie ma na nim żywej duszy. Możemy rozkoszować się nie tylko wspaniałymi widokami, ale również cieszyć się z ciszy i niesamowitego spokoju panującego na Salatynie. Aż chciałoby się tu zostać. Właśnie za to kocham Tatry Słowackie. Zazwyczaj są momenty kiedy na szczytach, bądź na szlaku jesteśmy sami. W sezonie letnim w naszych polskich Tatrach ciężko o takie luksusy.
Niestety… Wszystko co piękne i wspaniałe szybko się kończy. Szczególnie, że niebo jest coraz bardziej pokryte ciemnymi chmurami, a w oddali słychać burzę. Mimo, że szansa, że nas dosięgnie jest niewielka, zdecydowaliśmy się na powrót.
O godzinie 17:50 jesteśmy przy drogowskazie – Salatyńskaj Dolina 1490 m. Nie będę czarować – schodziło się ciężko. Po wagonikach nie było śladu – wszystkie były schowane, nie było tu żywej duszy. Ciężko uwierzyć, że przed południem były tu takie tłumy. O godzinie 19:20 docieramy na parking pod Spaloną. Wymęczeni, ale bardzo szczęśliwi . Czas wracać do domu – przed nami jeszcze do przejechania 110 kilometrów samochodem. Po drodze, praktycznie przy samym parkingu pod Spaloną zatrzymuje nas trójka turystów z zapytaniem o wolne miejsca. Niestety wyjęliśmy siedzenie i jest tylko jedno wolne miejsce. Mimo to jeden z naszych słowackich sąsiadów korzysta z możliwości dojazdu na przystanek autobusowy. Zdobycie Salatyńskiego Wierchu z naszym pięciolatkiem przeżywamy jeszcze przez kilka dobrych dni, a widoki mamy przed oczyma do dziś…
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi wpisami zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl
Zapraszam również na Instagram: @greenmagpic
Z przyjemnością dodam, że jest to kolejny szczyt zdobyty w akcji: Zdobywamy Szczyty dla Hospicjum
Świetny blog i cudne zdjecia. Naprawdę cenne wskazówki do podróżowania z dzieckiem 😉 skorzystam na pewno z proponowanych szlaków.
Witam serdecznie Aniu, dziękuję Ci za ten sympatyczny komentarz 😉 Bardzo się cieszę, że tak pozytywnie odbierasz treści, które tworzę i oczywiście zapraszam Cię tu ponownie 😊 Życzę miłego odkrywania Tatr Słowackich z dzieckiem 🧡