Dziś chcę Wam opowiedzieć o niezwykle ciekawym szlaku z Sidziny, prowadzącym do miejsca, o którym wcześniej nie mieliśmy pojęcia. W Boże Ciało wyruszyliśmy na Policę w Beskidzie Żywiecko-Orawskim. Szlak przemierzyliśmy razem z synem i jego wózkiem. Trasa nie należy do krótkich – liczy około 18 kilometrów, dlatego warto zarezerwować na nią odpowiednio dużo czasu, aby móc cieszyć się każdym jej fragmentem.
Wstaliśmy o świcie, spakowaliśmy wszystko, co potrzebne, i ruszyliśmy do wsi Sidzina w województwie małopolskim. Z Bielska-Białej mieliśmy do pokonania nieco ponad 80 km samochodem. Na szczęście, że był to dzień wolny od pracy, drogi były przejezdne i sprawnie dotarliśmy na miejsce.
Trasa: Sidzina (szlak zielony) – Hala Krupowa – Kucałowa Przełęcz (szlak czerwony)- Polica – powrót tą samą trasą
Czas przejścia: około 6 h*
Minimalne wzniesienie: 610 m
Maksymalne wzniesienie: 1369 m
*w obie strony
Sidzina parking
Zaparkowaliśmy na parkingu przy Skansenie w Sidzine, tuż obok Domu Wczasów Dziecięcych. Miejsc było pod dostatkiem, a poza nami stał tu tylko jeden samochód. Muszę przyznać, że mamy naprawdę szczęście do tras, na których praktycznie nie spotyka się turystów. Tego dnia panował niemiłosierny upał – już rano temperatura sięgała 30 stopni.

Aplikacja wskazywała, że do pokonania mamy przewyższenie wynoszące 800 metrów – niemało! Szlak na Policę z Sidziny nie należy do najłatwiejszych. Ruszamy zielonymi znakami, początkowo asfaltową drogą, która kończy się już po około 300 metrach marszu.
Wchodzimy do lasu i podążamy szeroką drogą. Po około 500 metrach skręcamy ponownie w lewo. Od tego momentu zaczyna się kamienista nawierzchnia, a my pniemy się w górę przez około 3 kilometry, robiąc co jakiś czas krótkie przerwy na odcinki nieco mniej strome i łatwiejsze do przejścia.
Pierwsze podejście warte wspomnienia mierzy aż 700 metrów – strome, naprawdę wymagające. Drugie podejście na tym odcinku ma około 200 metrów, a my wciąż wdrapujemy się coraz wyżej. Przez cały czas towarzyszy nam śpiew ptaków.
Schodząc w dół, nie mogliśmy uwierzyć, że nasz syn pokonał tak trudny fragment całkowicie samodzielnie. Takich stromych podejść na tym szlaku nie brakuje.
W końcu schodzimy na prostą ścieżkę, prowadzącą lekko w dół. Towarzyszy nam upał i pełne słońce na niebie – duszno, ale chwila odpoczynku pozwala złapać oddech. Po krótkiej przerwie znów ruszamy w górę. Na trasie pojawiają się tablice informacyjne o ostoi rzadkich gatunków zwierząt. Pierwsze widoki zaczynają nas zachwycać – na południowym zachodzie, za lekką mgłą, wyłaniają się Tatry. Szkoda tylko, że w dniu naszej wyprawy widoczność nie była najlepsza.
Dalej podążamy prostą drogą, chwilami prowadzącą lekko w dół. Zza drzew nieśmiało przebijają się kolejne szczyty, tym razem na południowym wschodzie.
Przed nami pojawiło się niewielkie, zaledwie 100-metrowe wzniesienie, które okazało się niezwykle wymagające! Trzeba się mocno zaprzeć, aby podciągnąć wózek z śpiącym dzieckiem. Nasz mały podróżnik doskonale wie, kiedy najlepiej uciąć sobie drzemkę. 😉
Hala Krupowa
Po wymagającym podejściu możemy wreszcie odetchnąć i nieco zregenerować siły. Kontynuujemy wędrówkę prostą ścieżką, aż dochodzimy do odcinka pokrytego drobnymi kamieniami – niezwykle malowniczego fragmentu trasy.
3,8 km – taki dystans pokonaliśmy od parkingu i wchodzimy na polanę, a właściwie halę – Halę Krupową.
Hala Krupowa, położona na wysokości 1152 m n.p.m., robi ogromne wrażenie. Jeszcze do niedawna praktykowano tu wypas owiec, a ślady tej tradycji stanowi szałas pasterski u podnóża hali, który znakomicie wzbogaca krajobraz. Z tego miejsca rozciągają się imponujące widoki – między innymi na Gorce, Tatry oraz Kotlinę Orawską. W oddali, za drzewami na szczycie, widać także wieżę z nadajnikiem.
Ilość kwiatów, które można tu zobaczyć, jest wręcz niewyobrażalna. To samo dotyczy liczby owadów… 😉
Decydujemy się na pierwszy przystanek podczas wędrówki na Policę – czas na drugie śniadanie. Kawa i drożdżowe ciasto z truskawkami smakują tu jeszcze lepiej… W tym czasie nasz syn budzi się, pełen energii i gotowy do zabawy. Robimy „ognisko na niby”, rzucamy dyskiem – atmosfera jest miła i wesoła. To tutaj mijają nas pierwsi turyści.
Kucałowa Przełęcz
4,8 km – Kucałowa Przełęcz, położona na wysokości 1148 m n.p.m., to kolejne wyjątkowe miejsce na szlaku prowadzącym na Policę. Od razu przywiodła mi na myśl drogę na Wielką Rycerzową i widok z Przełęczy Halnej – ukształtowanie terenu jest bardzo podobne. Skręcając w lewo, dojdziesz do Schroniska PTTK na Hali Krupowej, gdzie można zrobić przerwę i skorzystać z jego oferty.

Schronisko PTTK im. Kazimierza Sosnowskiego na Hali Krupowej
Schronisko PTTK im. Kazimierza Sosnowskiego na Hali Krupowej położone jest na wysokości 1152 m n.p.m. Z jego tarasu widokowego można podziwiać Tatry Bielskie, Tatry Wysokie, Tatry Zachodnie oraz słowacką część Tatr Zachodnich.

Schronisko PTTK im. Kazimierza Sosnowskiego na Hali Krupowej



Idziemy jeszcze kilka kroków w górę przełęczy, a następnie skręcamy w lewo, wchodząc na bardzo przyjazną dróżkę. Pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl: BAJKA! Wokół intensywna zieleń, przeplatająca się z błękitem nieba – wszystko dzięki ogromnej ilości krzaków borówek.
Dochodzi do miejsca, gdzie szlaki się rozdzielają. Od tego momentu podążamy szlakiem CZERWONYM. Przed nami rozciąga się gęsty, bardzo gęsty las.
Pod stopami mamy skały, korzenie i kamienie. W lesie pokonujemy 300-metrowe, kamieniste podejście.
Wychodzimy z lasu na wąską dróżkę. Znów czeka nas wysiłek – podłoże pokryte jest drobnymi kamieniami, miejscami wystają skały. Mija nas trzech rowerzystów, wyraźnie cieszących się z ekstremalnego zjazdu. Pojawiają się tablice informacyjne: znajdujemy się w REZERWACIE PRZYRODY NA POLICY oraz na OBSZARZE NATURA 2000.
Tutaj zaczyna się prawdziwa przygoda! Wchodzimy na odcinek pełen przeszkód… Chodzimy po górach często, przetarliśmy już wiele szlaków, ale nigdy nie widzieliśmy tylu zwalonych drzew – w rezerwacie przyrody ich nie usuwa się. Prezentują się niesamowicie, ale możecie sobie wyobrazić, jak trudne było pokonanie tego (niekrótkiego) fragmentu z wózkiem. Kilka razy musieliśmy go złożyć i przejechać pod przeszkodami lub przenieść nad drzewami. Trudny, ale fascynujący odcinek.
Widać też postęp naszego dziecka – wcześniej prosił o pomoc, teraz sam wspina się i przeskakuje przez leżące drzewa. Nabiera odwagi i pewności w trudnych sytuacjach. Jestem DUMNA z naszego czterolatka!
Muszę dodać, że na tym odcinku warto zachować szczególną ostrożność. Liczne odstające gałęzie złamanych drzew mogą łatwo spowodować skaleczenia – przekonaliśmy się o tym na własnej skórze i wróciliśmy do domu podrapani. W końcu, po pokonaniu niemal 8 kilometrów, docieramy na szczyt Polica.
Polica
Polica położona jest na wysokości 1369 m n.p.m. i wchodzi w skład Pasma Babiogórskiego. Początkowo nie byliśmy pewni, czy osiągnęliśmy szczyt, ponieważ nie ma tu żadnej tabliczki informującej o tym fakcie. Na szczęście aplikacja nie kłamie. Z tego miejsca doskonale widać między innymi Babią Górę, która prezentuje się dostojnie, jakby była na wyciągnięcie ręki.
Rozpościera się stąd również panorama obejmująca Orawę i Jezioro Orawskie, Beskid Śląski, Beskid Mały, Beskid Makowski, Beskid Wyspowy, Gorce, Pieniny oraz Tatry.

Polica pomnik
Jako ciekawostkę warto dodać, że Polica wiąże się z tragiczną historią lotniczą. 2 kwietnia 1969 roku rozbił się tu samolot LOT lecący z Warszawy do Krakowa, w wyniku czego zginęły 53 osoby. Dokładna przyczyna katastrofy nie została do końca ustalona – według Wikipedii mogło chodzić o zabłądzenie pilotów spowodowane błędem nawigacyjnym. Na szczycie znajduje się pomnik w kształcie ogona samolotu, ufundowany przez mieszkańców pobliskiej Skawicy i Zawoi, z tablicą upamiętniającą nazwiska ofiar. Dodatkowo stoi tu krzyż, który również oddaje hołd wszystkim, którzy zginęli w tej katastrofie.

Powrót tym samym szlakiem okazał się wymagający, bardzo strome zejścia dawały w kość. Zdecydowanie wolę wspinaczkę w górę; przy zejściu mięśnie napinają się niemiłosiernie, a każdy krok wymaga ogromnego wysiłku. Nadciągająca burza i wiszący nad nami deszcz dodatkowo potęgowały napięcie. W drodze powrotnej mijały nas dwa terenowe samochody, które jechały zbyt szybko i praktycznie nie zwracały uwagi na osoby na szlaku. Pył unosił się w powietrzu, ograniczając widoczność i utrudniając oddychanie… Niektórzy naprawdę nie mają wyobraźni.
Po dotarciu do samochodu spakowaliśmy rzeczy i wózek, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. Od domu dzieliło nas ponad 80 kilometrów, a po takim wysiłku podróż wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Powrót odbywał się przy deszczowej aurze – na szczęście zdążyliśmy idealnie zejść ze szlaku. Mimo że burza szła za nami, możemy śmiało powiedzieć, że mieliśmy szczęście.
Podsumowując, była to nasza ostatnia górska wycieczka w tym miesiącu. W samym maju przewędrowaliśmy 116,96 km po górach (według aplikacji Endomondo). Nie żałuję, że miesiąc zakończyliśmy wyprawą na Policę – to ciekawy, pełen atrakcji szlak, który w moim odczuciu jest dość wymagający, ale daje mnóstwo satysfakcji.
Zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl i na Instagramie: @greenmagpic
































