Pierwszy dzień roku tradycyjnie spędziliśmy na szlaku. Jako cel naszej podróży wybraliśmy Zakopane. Tęsknota za tatrzańskimi szlakami w ostatnim czasie dawała mi się bardzo, ale to bardzo we znaki. Już kilka dni przed wyjazdem śledziłam prognozy pogody, które nie były za obiecujące. A w Tatrach obowiązywała lawinowa 'dwójka’. Szczerze mówiąc nie liczyliśmy na żadne widoki. Mimo to zdecydowaliśmy się na wyjazd. W końcu najważniejsze, że spędziliśmy ten dzień razem, a cała reszta to kwestia szczęścia. I nam to szczęście dopisało. Po zaledwie 3 godzinach snu, świętowaniu Sylwestra wyruszyliśmy w drogę w poszukiwaniu przygód.
Trasa: Jaszczurówka / Dolina Olczyska (szlak zielony) – Polana Olczyska (szlak żółty) – Nosalowa Przełęcz (szlak zielony) – Nosal – Nosalowa Przełęcz (szlak żółty) – Polana Olczyska -Polana Kopieniec – powrót tą samą trasą do JaszczurówkiUWAGA! Wpis został zaktualizowany o nowe zdjęcia z grudnia 2019 oraz z marca 2021.
Data: 1 styczeń 2019 / 12 grudzień 2019
Dystans: 13.30 km (Nosal + Polana Kopieniec) / 9.35 km (Nosal)
Czas trwania: ponad 4:40 (sam przemarsz z czteroletnim dzieckiem w dwie strony) / około 2:50 (sam przemarsz z pięcioletnim dzieckiem w dwie strony)
Minimalne wzniesienie: 930 m
Maksymalne wzniesienie: 1291 m
Parametry z aplikacji endomondo
W okresie zimowym warto spakować: stuptuty (ochraniacze przeciwśnieżne), raczki turystyczne, latarkę
Na wstępie warto wspomnieć, że większość osób obiera trasę na Nosal prowadzącą z Kuźnic. Szlak zielony z Jaszczurówki, który dzisiaj opiszę nie jest aż tak zatłoczony. Jest jednak troszkę dłuższy.
Parking Jaszczurówka, Dolina Olczyska
Przed godziną 9:00 dotarliśmy na miejsce. Dojechaliśmy do dzielnicy Zakopanego zwanej Jaszczurówka – 886 m n.p.m. Położona jest ona około 4 km od samego centrum miasta. Jadąc dalej tą drogą dojechalibyśmy do Łysej Polany, Morskiego Oka. Nas jednak interesuje Dolina Olczyska i szlak zielony, którym początkowo będziemy maszerować. Mimo nowego roku nie brakowało tu miejsc parkingowych. Samochód zostawiliśmy po prawej stronie jezdni, praktycznie przy wejściu do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Parking był bezpłatny.
Parametry parkingu GPS: 49.283837, 19.998931
Spakowaliśmy do plecaka raczki, założyliśmy stuptuty, Nie mogło się również obyć bez sanek, które dostarczyły nam dużo frajdy na szlaku 😎 Znaleźli się nawet chętni, którzy chcieli je od nas odkupić. Myślę, że mogliśmy zrobić interes życia. Niestety przerażenie w oczach naszego synka powstrzymało nas od dalszych negocjacji z sympatycznymi turystami 😉
Dolina Olczyska
Dobrze, pora zacząć opisywać szlak na Nosal. Ruszamy z parkingu, po paru metrach skręcamy w prawo, mijamy szlaban i kasę Tatrzańskiego Parku Narodowego, w której należy zakupić biletu wstępu. Cennik wygląda następująco: Bilet normalny w TPN kosztuje 10 zł, a ulgowy 5 zł. Drogowskaz informuje nas, że szlakiem zielonym na Nosal powinniśmy dojść za 1h 30 min. Ja już na samym początku byłam oczarowana Doliną Olczyską. Zimowa sceneria, drewniane mostki, które pokonujemy co kawałeczek, skały – wszystko prezentowało się tu doskonale. Prószył leciutko śnieg, który zanikał z każdym krokiem. Drogę urozmaicał nam szum potoku noszącego nazwę Olczyski Potok. Mimo, że temperatura była na minusie maszerując nie odczuwaliśmy zimna. 1.86 km – zielony szlak skręca w lewo. Po skręcie droga była nadal przyjemna, a śnieg ubity.
Polana Olczyska
Mamy za sobą 2.65 km, dochodzimy do drogowskazu informującego nas, że jesteśmy na Polanie Olczyskiej. Zastanawiamy się jeszcze, w którym kierunku udać się pierwsze. Czy wybrać Nosal (szlak żółty), czy iść szlakiem zielonym na Wielki Kopieniec. Decydujemy się wędrować szlakiem żółtym na Nosal, a później jeśli czas pozwoli udać się zielonymi znakami w kierunku Polany Kopieniec.Polana Olczyska położona jest 1037 m n.p.m. Czytając o Polanie Olczyskiej często podkreślane jest, że jest ona pozbawiona widoków. Faktycznie tatrzańskich, skalnych szczytów z niej nie popodziwiamy, ale mimo wszystko jestem skłonna napisać, że zimą prezentuje się przepięknie. Ma niesamowity klimat… Wszystko za sprawą zabytkowego, drewnianego szałasu pasterskiego, przy którym są ławeczki.
Decydujemy się tu na dłuższą przerwę. Na Polanie Olczyskiej zimą opiera się słońce. Przy odrobinie szczęścia do pogody można się tu solidnie wygrzać i złapać trochę witaminy D. Nasz synuś zamiast odpoczywać postawił na zabawę w śniegu: rzucał śnieżkami, skakał przez zaspy… Zima na szlaku jest taka fantastyczna, jak dla mnie mogłaby trwać i trwać bez końca.
Po przerwie ruszamy dalej. Kierujemy się szlakiem żółtym, który idzie stromo w górę wzdłuż Polany Olczyskiej. Dochodzimy do drewnianych schodków, które są ledwo widoczne spod śniegu. Jest to dość stromy i śliski odcinek. To w tym miejscu decydujemy się na założenie raczków.
Rzucamy po raz ostatni okiem na Polanę Olczyską, którą możemy podziwiać teraz z góry.
Dalej maszerujemy przyjemną, dość wąską dróżką, na której ciężko jest wyminąć się z innymi turystami. Jest to odcinek, na którym znowu nieźle się uśmialiśmy. Wszystko za sprawą sanek i szaleńczego biegu mojego męża. Mijamy ostatni już w drodze na Nosal mostek i po niespełna 30 minutach dochodzimy do Nosalowej Przełęczy.
Nosalowa Przełęcz
4.20 km – Nosalowa Przełęcz położona jest 1103 m n.p.m. To tutaj łączą się szlaki nasz żółty, który porzucamy oraz zielony (idący z Kuźnic), którym kontynuowaliśmy dalszą wędrówkę na Nosal. Przed nami były do pokonania kolejne (ledwo widoczne spod śniegu) schodki, które prowadziły dość stromo w górę.
Na tym odcinku szlaku zielonego doskonale było widać już nasz cel – Nosal.
Naszym oczom ukazują się górskie widoki. Niestety pogoda nieco się pogorszyła odkąd ruszyliśmy z parkingu. Dochodzimy do podejścia, które jak się okazało nie było ostatnim na naszej drodze na Nosal.
Podczas naszej grudniowej wycieczki na Nosal mieliśmy szczęście do pogody. Pozwoliłam sobie zamieścić zdjęcia z fantastycznymi widokami, które mogliśmy podziwiać na tym odcinku szlaku w drodze na Nosal. Od szczytu Nosala dzieliły nas w sumie jeszcze dwa podejścia. To na nich należy zachować szczególną ostrożność (nie tylko zimą). Czekało nas 'wspinanie’ po miejscowo oblodzonych, ośnieżonych skałach. Po raz kolejny pomocne okazały się raczki. Mijający nas turyści mieli spore problem z tym odcinkiem trasy, ślizgali się niemiłosiernie. W drodze powrotnej mijaliśmy około dziesięcioosobową grupę seniorów, którzy kurczowo trzymali się drewnianej barierki i szli powolutku, w gęsiego w górę. Piszę o tym, aby uświadomić Was, że nawet na takich trasach warto zaopatrzyć się choćby w nakładki antypoślizgowe (koszt około 20 zł w sklepie JULA). Takie nakładki w wielu sytuacjach zapewniają bezpieczeństwo oraz podnoszą komfort wędrówki.
Nosal
4.80 km Szczytujemy! Docieramy na Nosal leżący 1206 m n.p.m. Początkowo na szczycie byliśmy całkiem sami. Widoczność nie była idealna, ale nie mieliśmy co narzekać. Oczywiście pierwsze co zauważyliśmy to Giewont z charakterystycznym krzyżem. Z sentymentem patrzyliśmy na wynurzającą się zza mgły Czerwone Wierchy i naszą ukochaną Kopę Kondracką (pierwszy zdobyty przez nas dwutysięcznik). Widoczna jest tu również Dolina Bystrej oraz góry opadające do Doliny Gąsienicowej. Doskonale widać Kuźnice, które leżą u stóp Nosala. Na samym szczycie trzeba być ostrożnym. Mimo, że ten nie nie należy do wysokich, miało tu miejsce kilka tragicznych wypadków. Trzeba mieć świadomość, że na Nosalu niektóre urwiska skalne mają nawet po 50 metrów wysokości, upadek z nich może być śmiertelny.
Nosal zdjęcia
Na szczycie zjadamy pyszne ciacho, które popijamy gorącą czekoladą. Mimo niskiej temperatury woda w termosie była jeszcze ciepła. Na szczyt docierają pierwsi turyści. Poznajemy przesympatyczną parę, z którą zamieniamy kilka zdań. Jak się okazuje Pan jest z okolic Krakowa, a pani z Gliwic. Doskonale znane są im Beskidy, nie kryją zachwytu naszymi rejonami. Góry temat rzeka, można byłoby tak stać, stać i rozmawiać. Niestety musieliśmy ruszać dalej. Szczególnie, że to nie był koniec naszej wyprawy. Musieliśmy wrócić na Polanę Olczyską, aby udać się dalej na Polanę Kopieniec leżącą pod szczytem Wielki Kopieniec. Tak jak już wspominałam powyżej, schodząc w dół trzeba być ostrożnym na pierwszych dwóch odcinkach (tym skalnym i tym z barierką).7.11 km – doszliśmy do drogowskazu znajdującego się na Polanie Olczyskiej, przy którym skręcamy w prawo. Następnie przechodzimy przez drewniany mostek.Idziemy dość wygodną, momentami lekko pnącą się w górę drogą. Na chwilę wychodzi nawet słońce.Następnie wchodzimy do lasu, który prezentuje się niesamowicie. Jest taki gęsty…Od teraz droga pnie się praktycznie cały czas w górę. Nie jest łatwo pokonać ten odcinek w zimowych warunkach. Szczególnie ostatnie podejście pod polanę jest dość wymagające (8.70 km). Za to w dół… To już bajka, szczególnie z sankami 😉
W końcu wychodzimy z lasu i naszym oczom ukazuje się taki oto widok. Wyobraźnia zaczyna działać… Jest trochę mrocznie… Zastanawiamy się co na nas czeka za tą niedużą, tajemniczą górką, czy jesteśmy już na miejscu?
Polana Kopieniec / Polana pod Kopieńcem
8.80 km – Polana pod Kopieńcem – urocza, rozległa polana, na której znajduje się sporo domków pasterskich. Kiedyś było ich tu podobno jeszcze więcej. Jako ciekawostkę dodam, że na wiosnę zakwitają tu krokusy. I to podobno w dość dużych ilościach. Oczywiście jak każda polana w Tatrach i ta odznacza się niesamowitym klimatem. Uciążliwy był jedynie dość silny wiatr, który z każdą minutą stawał się coraz silniejszy. Polana znajduje się u stóp Wielkiego Kopieńca.
Próbowaliśmy namówić jeszcze synka na dalszą wędrówkę na Wielki Kopieniec. Niestety zmęczenie brało górą i jedyne o czym marzył nasz Smyk to powrót do samochodu. Nie ma się co dziwić. Dlatego porzucamy pomysł o wdrapaniu się na szczyt. Szkoda, ponieważ mieliśmy go dosłownie na wyciągnięcie ręki. Co prawda dzieliło nas od niego bardzo stromo wyglądające podejście, ale szacowany czas według drogowskazu (pewnie w warunkach letnich) to zaledwie 15 minut.
Mała aktualizacja! W grudniu 2019 udało się nam wyjść na Wielki Kopieniec. Poniżej zdjęcie wprost ze szczytu. Poniżej zdjęcie z widokiem na szczyt Wielki Kopieniec 1328 m n.p.m. zrobione z Polany Kopieniec.Do Jaszczurówki wracamy tą samą drogą. Zejście w dół idzie nam dość sprawnie. Momentami jest bardzo stromo i ślisko.Syn zostawiał nas daleko w tyle… 😎Powiem Wam, że do samochodu wróciłam taka szczęśliwa… Naładowana pozytywną energią… To był cudowny pierwszy dzień roku 💙
Zobacz również: Szlak na Wielki Kopieniec z Toporowej Cyrhli
Zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl i na Instagramie: @greenmagpic
Piękny opis 🙂 świetne zdjęcia. Potrafisz opisać wszystko bardzo dobrze i miło się czyta. W sumie niedawno wróciłem z gór (Tatry) ale tęskno mi. Może na drugi rok się wybiorę znów,bo teraz to za granicę. Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za miły komentarz 🙂 Tęsknota do gór – doskonale Cię rozumiem… Góry mają w sobie coś uzależniającego 🙂 Życzę wspaniałej, pełnej wrażeń podróży i z niecierpliwością czekam na fotorelację. Pozdrawiam serdecznie