To była nasza trzecia wycieczka rowerowa w Beskidy. Tym razem wybraliśmy się do Brennej. Naszym celem była przepiękna i doskonale nam znana Hala Jaworowa położona w Beskidzie Śląskim. Trasa, którą wybraliśmy nie jest długa, ale rowerowo nie należy do najprostszych. Pokonuje się na niej na dość krótkim odcinku sporą sumę przewyższeń, do tego druga część szlaku niebieskiego prowadzi mocno kamienistym terenem, na którym z moim niewielkim doświadczeniem rowerowym w trudnym technicznie terenie i najzwyklejszym rowerem górskim nie było łatwo – ALE BYŁO WARTO! To była jedna z trudniejszych, a zarazem jedna z piękniejszych przygód rowerowych w moim życiu.
Trasa: Brenna Hołcyna (szlak niebieski) – Hala Jaworowa – powrót tą samą trasą
Data: 11 wrzesień 2023 r.
Dystans: 9 km
Czas trwania: około 2h (sam przejazd rowerem w dwie strony)
Różnica wzniesień: 440 m
Minimalne wzniesienie: 477 m
Maksymalne wzniesienie: 917 m
Na godzinę 7:45 odwieźliśmy synka do szkoły i od razu ruszyliśmy w stronę Brennej. Pogoda była fantastyczna, a zapowiadane na ten dzień temperatury wysokie. Cieszyliśmy się, że na wycieczkę rowerową mogliśmy wybrać się z samego rana. Podczas wymagających wysiłku podjazdów towarzyszył nam bardzo przyjemny poranny chłodek.
Brenna szlak niebieski
Czas na naszą rowerową wycieczkę mieliśmy ograniczony, po godzinie 12:00 musieliśmy być w Bielsku-Białej, aby odebrać Namirka ze szkoły. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy startować z samego centrum Brennej. Podjechaliśmy wyżej do Brennej Hołcyna na skrzyżowanie ulic: ul. Hołcyna z ul. Kotarz. To tędy przebiega szlak niebieski na Kotarz, którym to jechaliśmy na Halę Jaworową oraz czerwony szlak spacerowy – BAJKOWY SZLAK UTOPCA.
Poniżej podaję dokładne parametry GPS rozpoczęcia przez nas podjazdu szlakiem niebieskim na Halę Jaworową.
Ubraliśmy plecaki, kaski, załączyłam aplikację rowerową i ruszyliśmy szlakiem niebieskim w górę ulicy Kotarz. Od razu napiszę, że dla mnie był to najcięższy odcinek w drodze na Halę Jaworową. Bo choć technicznie nie było tu żadnych niespodzianek, droga przez 1,5 km była asfaltowa, to nachylenie jakie trzeba tu pokonać rowerem dawało się mi mocno we znaki. Musieliśmy zrobić kilka krótkich odpoczynków, żebym mogła złapać oddech i napić się wody 😅 Dodatkowo rano był tu dość duży ruch samochodowy. Co sprawiło, że niejednokrotnie musieliśmy zatrzymać się na poboczu dla własnego bezpieczeństwa. Po drodze spotkaliśmy kilku uśmiechniętych i przyjaźnie nastawionych mieszkańców i grzybiarzy.
0,9 km – dotarliśmy do drewnianych domków do wynajęcia – Przystanek Beskidy – 601 m n.p.m. Dalej kierowaliśmy się asfaltem w górę ulicy Kotarz.
1,4 km – wyjechaliśmy na górę ulicy Kotarz, po prawej stronie drogi jest tu nieduża polana. Postanowiliśmy skorzystać z okazji odpoczynku na drewnianej ławce ustawionej zaraz przy płocie jednego z domów. Zdecydowanie potrzebowałam tego krótkiego odpoczynku 😅
Dosłownie kilkanaście metrów od ławki, na której odpoczywaliśmy droga na szlaku niebieskim zawinęła w prawo, a asfaltowa nawierzchnia poszła w niepamięć. Dla odmiany pod kołami rowerów mieliśmy kamienie. Dodam, że po skręcie w prawo wcale nie było lżej. Szlak niebieski nadal prowadził nas dość stromo w górę.
Szlak niebieski po skręcie do lasu był momentami tak kamienisty, że musieliśmy nieraz podprowadzić rowery.
1,7 km – szlak niebieski skręca z drogi w prawo (za około 800 metrów szlak niebieski ponownie połączy się z tą drogą). Wybraliśmy poruszanie się szlakiem niebieskim. Natomiast w drodze powrotnej jechaliśmy ten odcinek drogą i zdaje się, że jest nią nieco łatwiej. Od skrętu niebieski szlak przez około 200 metrów idzie lekko w dół. Następnie po krótkim podjeździe znaleźliśmy się na niedużej polanie, z której podziwiać można pierwsze widoki górskie oraz pojedyncze zabudowania – osiedle Młaka z charakterystycznym stawem.
Minęliśmy polanę i wjechaliśmy na drogę leśną. Do pokonania mieliśmy kolejny dość stromy i kamienisty podjazd.
Po pokonaniu wspomnianego podjazdu przez las ponownie znaleźliśmy się na szerokiej drodze.
2,7 km – niebieski szlak skręca lewo. My nie skręciliśmy, kierowaliśmy się nadal szeroką leśną drogą. Udało się nam w ten sposób ominąć bardziej stromy i kamienisty podjazd przez las. Po około 350 m nasza szeroka droga połączyła się ze szlakiem niebieskim (trasa dłuższa, ale łagodniejsza).
3,2 km – szlak niebieski skręcił ostro w lewo. Naszym oczom ukazał się dół przepięknej Hali Jaworowej. Pierwszy krótki podjazd był kamienisty, postanowiliśmy podprowadzić na nim rowery, następnie czekała nas rowerowa 'wspinaczka’ w górę Hali Jaworowej przez około 400 m.
Hala Jaworowa Brenna
Nie mogłam uwierzyć, że udało się nam dotrzeć rowerami na Halę Jaworową – 920 m n.p.m. 🚲🏔🚲❤
Ostatnio zdobyliśmy Skrzyczne na rowerze z Doliny Zimnika i choć mogłoby się wydawać, że zdobycie najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego na rowerze będzie trudniejsze niż wyjazd rowerem na Halę Jaworową, mi ta trasa sprawiła więcej problemów. Za to satysfakcja i radość po dotarciu na górę Hali Jaworowej była przeogromna.
Ogólnie mam ogromny sentyment do tej beskidzkiej hali… Nie potrafię zliczyć ile razy na niej gościliśmy… Przepiękne miejsce, z którego można podziwiać zjawiskowe zachody słońca (zobacz koniecznie: Zachód słońca na Hali Jaworowej).
Inna nazwa Hali Jaworowej to Polana Kotarska. Dawno, dawno temu na hali kwitło pasterstwo. Hala Jaworowa jest doskonałym punktem widokowym. Widać z niej szczyty należące do Beskidu Śląskiego z najwyższym szczytem tego pasma – Skrzyczne. Widoczne jest stąd również Pasmo Stożka oraz Czantorii. Poza tym przy dobrej pogodzie dostrzec można szczyty należące do Beskidu Śląsko-Morawskiego.
Mimo ograniczonego czasu udało się nam chwilkę poleniuchować na Hali Jaworowej, a nawet przejechać jej górną partię. Byliśmy tu tyle razy, a nigdy nie było okazji wybrać się na spacer wzdłuż góry hali. Jak się okazało na Hali Jaworowej jest stacja meteo – nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia.
Przejazd rowerem górną partią Hali Jaworowej
Stacja meteo na Hali Jaworowej
Po przejechaniu rowerem górnej partii Hali Jaworowej kierowaliśmy się w dół szlaku niebieskiego. Zjazd szlakiem niebieskim z Hali Jaworowej również nie należał do prostych. Chodzi oczywiście o kamienisty odcinek szlaku prowadzący przez las. Wymagało on od nas dużego skupienia i ostrożności. Odcinek asfaltowy choć był przyjemny, to nasze hamulce w rowerach były rozgrzane do granic możliwości. Mężowi dosłownie 20 metrów przed parkingiem (na całe szczęście) pękła dętka w tylnym kole, a obręcz aż parzyła…
To była bardzo udana wycieczka rowerowa, już myślimy o kolejnym wypadzie rowerowym w Beskidy. A jeśli pogoda tej jesieni będzie łaskawa, to może uda się nam wybrać z synkiem na wycieczkę rowerową po Małopolsce… Czas pokaże 😉
Pozdrawiamy Was serdecznie! Do zobaczenia na szlaku 🏔😍
Jeśli szukacie ciekawych tras na rower w Brennej i okolicach, zachęcam Was do zajrzenia na trasy przygotowane w projekcie: „ROWEREM PRZEZ BESKIDY„. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, trasy są podzielone ze względu na trudność: AMATOR, ŚREDNIOZAWANSOWANY, PROFESJONALISTA.
Zobacz koniecznie: Hala Jaworowa szlak z Przełęczy Salmopolskiej
Zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl i na Instagramie: @greenmagpic
Piękna ta Hala Jaworowa. Byłam dwa razy dwa lata temu, ale najpierw czerwoną ścieżką spacerową do Ogrodu Bajek, potem przez Grabową na Kotarz i zejście niebieskim szlakiem przez halę. Wróciły wspomnienia, najwyższy czas odświeżyć je sobie i znów zrobić pętelkę, może tym razem w odwrotnym kierunku;-)
Kasiu, świetny pomysł z tym przejściem pętelki w odwrotnym kierunku 😉 Mamy jesień, zaraz na szlakach zrobi się kolorowo 🍂😍🍂 To idealny czas na wycieczkę w Beskidy. Zachęcam Cię również, abyś wybrała się na zachód słońca na Hali Jaworowej, wrażenia niezapomniane… Pozdrawiam serdecznie 🥰