Przy okazji zdobycia naszego pierwszego w życiu dwutysięcznika – Kopy Kondrackiej w Tatrach Zachodnich chcieliśmy maksymalnie wykorzystać dzień wyjazdu do domu z Zakopanego. Grzechem byłoby zebrać się do domu od razu po opuszczeniu kwatery i nie skorzystać z uroków Tatr. Nasz czteroletni syn na własnych nogach wszedł na wspomniany powyżej dwutysięcznik, więc trasa musiała być łatwa, nie za długa, a jednocześnie urokliwa. Wiem, wiem duże mamy wymagania 😅 Na szczęście w Tatrach nie brakuje pięknych miejsc, do których jest dość łatwo dotrzeć. Padło na Wielką Polanę Małołącką. Nie bez powodu, ponieważ widać z niej idealnie kawałek pasma, po którym wędrowaliśmy dzień wcześniej.
Trasa: Dolina Małej Łącki (Gronik, szlak żółty) – Szatry (skrzyżowanie szlaków) – Wielka Polana Małołącka – powrót tą samą trasą
Data: 20 wrzesień 2018
Dystans: 6:70 km
Czas trwania: około 1:50 h (sam przemarsz z dzieckiem w dwie strony)
Minimalne wzniesienie: 954 m
Maksymalne wzniesienie: 1226 m
Parametry z aplikacji endomondo
Gronik – parking
Spakowaliśmy torby. opuściliśmy kwaterę i ruszyliśmy w kierunku Kościeliska (Kiry). Dojechaliśmy do Gronika, w którym nie brakuje miejsc parkingowych (w drugiej połowie września – nie wiem jak wygląda to w pełnym sezonie). My wybieramy parking znajdujący się na prywatnej posesji zaraz przy głównej drodze. Płacimy 10 zł za cały dzień postoju. Miejsce jest bardzo dobrze oznakowane, nie ma szans przegapić drogi prowadzącej do Doliny Małej Łąki.
Ciekawostka
Jak się okazuje Dolina Małej Łąki jest najmniejszą doliną podchodzącą pod samą grań Tatr. Prowadzą z niej mało oblegane przez turystów szlaki na Giewont oraz na szczyty należące do masywu Czerwonych Wierchów (w tym naszej Kopy Kondrackiej).
Dochodzimy do drogowskazu, który informuje nas, że od polany dzieli nas 50 minut drogi. Przy wspomnianym powyżej drogowskazie skręcamy w lewo. Po chwili docieramy do kasy Tatrzańskiego Parku Narodowego, w której uiszczamy opłatę w wysokości 10 zł / osoba dorosła oraz 5 zł / dziecko w wieku szkolnym (naszego synka póki co to nie dotyczy) za bilet TPN. Kierujemy się żółtymi znakami, które idą równocześnie z szlakiem niebieskim.
Idziemy utwardzoną drogą leśną. Było dość ciepło jak na drugą połowę września. Na niebie było pełne słońce. Było około 11:30 mimo to w powietrzu czuć dość dużą wilgoć. Spacer urozmaica nam szum potoku noszącego nazwę – Małołącki Potok oraz widok licznych kaskad na szlaku.
Po 600 m wchodzimy na drewniany mostek. Droga póki co jest niewymagająca. Momentami pnie się lekko w górę. Na szlaku nie narzekaliśmy na tłumy. Było przyjemnie i cicho.
Pokonaliśmy 1.80 km (od parkingu) na naszej drodze pojawia się kolejny drewniany mostek, za którym skręcamy w lewo.
Dochodzimy do skrzyżowania szlaków. Drogowskaz informuje nas, że przed nami jeszcze 25 minut dreptania żółtym szlakiem do polany. Skręcając przy drogowskazie w prawo można dotrzeć na Przysłop Miętusi.
Droga pnie się w górę. Niby łatwy szlak, ale po drodze nie brakuje osób, które narzekają na trudność szlaku. 2.50 km i wchodzimy na kolejny, ostatni już drewniany mostek.
Mamy za sobą 3 km naszym oczom ukazuje się tabliczka z napisem WIELKA POLANA MAŁOŁĄCKA.
Wielka Polana Małołącka
Docieramy do celu. Wchodzimy na polanę leżącą 1164 m n.p.m., mijamy grupkę turystów odpoczywających przy drogowskazie. Z każdym krokiem było coraz spokojniej. Szliśmy wzdłuż polany szukając miejsca na rozłożenie koca. Z miejscem nie ma tu problemu, ponieważ polana jest obszerna. Poza jedną rodzinką z dziećmi nikt inny nie wpadł na pomysł pikniku w tym miejscu. Ludzie raczej spacerują bokiem polany.
Jako ciekawostkę dodam, że polana jest pozostałością po jeziorze polodowcowym. W dawnych czasach były wypasane na niej owce. Rozciągają się z niej przepiękne widoki. Doskonale widać stąd popularny Giewont, Mały Giewont oraz urwisko Wielkiej Turni Małołąckiej. Widoki zapierają dech w piersiach… a świadomość, że dzień wcześniej maszerowaliśmy po tych szczytach i patrzyliśmy na polanę z góry jest nie do opisania, Zielony pas widoczny na zdjęciu poniżej, to jest właśnie Wielka Polana Małołącka widziana z okolic Kondrackiej Przełęczy.
Na polanie spędziliśmy sporo czasu – leniuchując… Był to wyjątkowy czas, który upłynął nam na zabawie, jedzeniu i wygłupach. Oczywiście nie nie mogło zabraknąć zakupionych na Krupówkach oscypków.To było piękne zakończenie pobytu w Tatrach. Niestety wszystko co dobre – szybko się kończy. Na parking wracaliśmy tą samą drogą. Udało się nam porządnie naładować baterie. Mimo, że emocje jeszcze nie zdążyły opaść – mogliśmy na spokojnie udać się w podróż do domu. Przed nami było kilka godzin drogi do naszego rodzinnego Bielska-Białej.
Podsumowanie
Wielka Polana Małołącka to miejsce IDEALNE… łatwo dostępne. Dosłownie dla każdego! Trochę wysiłku i można nacieszyć oczy pięknymi widokami. Jest to tatrzański szlak, na który spokojnie można wybrać się z dziećmi. Klimat panujący na polanie jest nie do opisania, a ryczące jelenie dodają uroku temu miejscu. My na pewno odwiedzimy Dolinę Małej Łąki zimą. Na pewno podzielę się z Wami wrażeniami we wpisie na moim blogu.
Z przyjemnością dodam, że jest to kolejny szczyt zdobyty w akcji: Zdobywamy Szczyty dla Hospicjum