Moje urodziny były kolejną dobrą okazją, aby wyrwać się w góry. Planowanie trasy, pakowanie i w drogę! Naszym celem była Dolina Rohacka i parking pod Spaloną. Do pokonania samochodem z Bielska – Białej mieliśmy około 110 kilometrów (w jedną stronę). Kierowaliśmy się na Korbielów ( przejście graniczne ), następnie na Namestovo. Po około dwóch godzinach dotarliśmy do celu.
Na wstępie dodam, że jeśli chcesz odpocząć od zgiełku na tatrzańskich szlakach, to z pewnością ten wpis jest dla Ciebie! Dzisiaj chcę Wam przedstawić BARDZO urokliwą trasę w Tatrach Zachodnich biegnącą u naszych słowackich sąsiadów. Na szlaku czeka na Ciebie mnóstwo atrakcji: Rohackie Wodospady, Rohackie Stawy, wspaniałe widoki na Tatry Zachodnie oraz wizyta w Bufecie Rohackim, który serwuje najlepszą zupę czosnkową na Ziemi!
Trasa: Rohacka Dolina (parking pod Spaloną, szlak czerwony) – Rozdroża Adamculi (skręt w prawo, szlak niebieski) – Wyżni Wodospad Rohacki – Rozdroża pod Przednim Zielonym – Rozstaj szlaków pod Trzema Kopami – Wyżni Staw Rohacki (szlak zielony) – Pośredni i Mały Staw Rohacki – Niżni Staw Rohacki – Rozstaj szlaków w Smutnej Dolinie – Bufet Rohacki (Taliakova Hata) (szlak czerwony) – Rohacka Dolina (parking pod Spaloną)
Data wycieczki: sierpień 2018 r. / wrzesień 2022 r.
Dystans: 14.64 km
Czas trwania: 6:40 h (sam przemarsz z czteroletnim dzieckiem)
Minimalne wzniesienie: 1060 m
Maksymalne wzniesienie: 1768 m
Parametry z aplikacji endomondo
UWAGA! Od 1.11. do 15.06. szlak na Rohackie Stawy jest zamknięty. Przed wyjazdem wykup ubezpieczenie.
Rohackie Stawy widziane z Wołowca 2063 m n.p.m. Opis szlaku na Wołowiec znajdziesz tutaj: Wołowiec szlak ze Słowacji
Parking pod Spaloną
Parking pod Spaloną usytuowany jest 1030 metrów n.p.m. Wjazd na parking jest płatny 5 euro (cały dzień postoju). Parking jest naprawdę duży. Widać z niego wyciąg narciarski, działający również w sezonie letnim. Leży on u stóp szczytu Salatyńskiego Wierchu.
Tyle drogą wstępu. Czas ruszyć na szlak! Z parkingu pod Spaloną skręciliśmy w lewo i weszliśmy w las. Po chwili naszym oczom ukazał się Potok Rohacki i prowadzący nad nim drewniany most. Po około 500 metrach zaczęło się krótkie, ale bardzo strome podejście. Na tym odcinku mieliśmy do pokonania schody, pod naszymi nogami były korzenie oraz skały.
Razcestie Sindlovec
Po pokonaniu tego stromego odcinka doszliśmy do miejsca o nazwie Razcestie Sindlovec (1087 m n.p.m.). W sezonie letnim działa tu mały bufet, w którym udało się nam wbić pieczątki do naszych książeczek akcji Zdobywamy Szczyty dla Hospicjum.
Od bufetu poruszaliśmy się drogą asfaltową, która jest zamknięta dla samochodów. Poruszać mogą się po niej tyko upoważnieni. Droga jest szeroka, prosta i przyjemna. Widać z niej między innymi: Trzy Kopy, Hrubą Kopę, Spaloną Kopę.
Adamcula
2.90 kilometra doszliśmy do skrzyżowania szlaków – Adamcula – 1189 m n.p.m.Tutaj porzuciliśmy szlak czerwony i skręciliśmy w prawo (szlak niebieski). Nadal szliśmy drogą asfaltową . Doszliśmy do tablicy, która poinformowała nas, że na Rohackie Wodospady mamy skręcić w prawo. Na 3.45 km skończył się asfalt. Nasz synuś był wniebowzięty, narzekał, że szlak prowadzi drogą asfaltową. Po chwili musieliśmy przejść przez kolejny drewniany mostek.
Weszliśmyv na obszar ZIELONEJ DOLINY. vMieliśmy do pokonania ala ‚chodnik’ prowadzący przez las. Następnie przeszliśmy przez drewnianą kładkę i ponownie wróciliśmy na ‚chodnik’
Szlak niebieski z każdym krokiem coraz bardziej piął się w górę. Od razu napiszę, że szlak niebieski idzie stromo w górę aż do samego Wodospadu Rohackiego. Trzeba było podnosić naprawdę wysoko nogi. Nasz syn miał niezłą gimnastykę, ale to dopiero zapowiedź trudności, jakie mieliśmy do pokonania na dalszych odcinkach szlaku.
Wyżni Rohacki Wodospad
4.20 km na chwilę skończyła się nasza 'wspinaczka’ i doszliśmy do miejsca oznaczonego, jako ROHACKI WODOSPAD – 1340 m n.p.m. Tutaj zboczyliśmy ze szlaku niebieskiego. Skręciliśmy w lewo, przeszliśmy po drewnianym mostku.
Bardzo wyraźnie słyszeliśmy wodospad mimo, że dzieliło nas od niego jeszcze troszkę drogi. Nie ma się co dziwić jego przepustowość to 500 – 1200 litrów na sekundę. Do wodospadu schodzi się bardzo, bardzo stromo w dół. Na tym odcinku jest dość wąsko i ciężko wyminąć się z innymi turystami. Wodospad Rohacki robi wrażenie w całej okazałości. Jest ogromny. Mierzy aż 23 metry. Można podejść bardzo blisko Wodospadu Rohackiego, wystarczy wspiąć się po kilku skałkach. Trzeba jednak uważać, ponieważ skały są bardzo śliskie. Woda rozpryskuje się w wszystkich kierunkach z dużą siłą.
Wracamy na szlak niebieski pokonując strome podejście. Drogowskaz poinformował nas, że do pierwszego Rohackiego Stawu mamy jeszcze półtora godziny drogi. Od razu zaczęliśmy się piąć stromo w górę. Na tym odcinku do pokonania mieliśmy drewniano – skalne schodki, skały, nie brakowało również wystających korzeni. Mijaliśmy liczne skalne bloki. Droga prowadziła przez las.
W końcu wyszliśmy z lasu. To był bardzo upalny dzień, a mieliśmy do pokonania bardzo stromą, skalną drogę. Raz do czasu odpoczywaliśmy na skałach. Co nie było łatwe, ponieważ ścieżka na tym odcinku jest dość wąska i za bardzo nie ma możliwości zrobienia sobie przerwy tak po prostu. Trzeba wejść na jakąś skałę leżącą obok ścieżki.
Rozdroża pod Przednim Zielonym
5 km – doszliśmy do pięknego miejsca, w którym są dostępne dla turystów drewniane stoliki z ławeczkami. Miejsce to nosi nazwę Rozdroża pod Przednim Zielonym -1473 m n.p.m. Rozciągają się stąd cudne widoczki na tatrzańskie szczyty.
Zielone Jeziorko
Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. Poruszaliśmy się prostą, wąską, skalną dróżką wśród drzew iglastych. Po chwili doszliśmy do niewielkiego stawu – Zielone Jeziorko, które w dnu naszej wyprawy prezentowało się naprawdę zachwycająco. Woda w jeziorku jest koloru turkusowego..
Po chwili odpoczynku nad jeziorkiem ruszamy w dalszą drogę. Szlak niebieski od teraz już tylko piął się stromo w górę – aż do pierwszego z czterech stawów – Wyżniego Stawu Rohackiego. Jest to bez wątpienia najbardziej wymagający odcinek na szlaku niebieskim. Na trasie (jak to w Tatrach) zalegało mnóstwo kamieni i skał. Trud wspinaczki ułatwić mogą kijki, które jak najbardziej polecam spakować, wybierając się nad Rohackie Stawy. A widoki na Tatry Zachodnie na tym odcinku… są nie do opisania słowami… Zrobiliśmy w drodze nad staw z dwa krótkie przystanki. Syn naprawdę dzielnie wędrował. Niejeden, niewprawiony w górskie wędrówki dorosły, miałby nie lada problem z pokonaniem tego odcinku szlaku.
Doszliśmy do Rozstaju szlaków pod Trzema Kopami – 1589 m n.p.m..
Dalej kierowaliśmy się stromą, wąską ścieżką (szlak zielony) na Wyżni Staw Rohacki.
Rohackie Stawy
Wyżni Staw Rohacki
6.30 km doszliśmy do pierwszego ze stawów. Pierwsza nasza myśl – jak tu bosko! Warto było!
Wyżni Staw Rohacki wysokość
Wyżni Staw Rohacki położony jest 1719 m n.p.m. Naszym oczom ukazały się się bajkowe widoki… Powierzchnia Wyżniego Stawu Rohackiego to 1.4 ha. Staw leży u stóp Zielonego Wierchu Rohackiego. A odbijający się w tafli stawu Wołowiec… po prostu zapiera dech…
Wyżni Staw Rohacki zdjęcia
Oczywiście grzechem byłoby nie zrobić nad stawem przerwy. Rozłożyliśmy koc i rozkoszowaliśmy się pięknymi, górskimi widokami. Syn był oczywiście prze szczęśliwy, że może wrzucić do stawu kilka kamieni.
Po dość długiej przerwie ruszyliśmy szlakiem zielonym w dalszą drogę. Przed nami była do pokonania kamienista / skalna droga, która dla odmiany szła stromo w dół.
Na szlaku było coraz mniej turystów. Po chwili marszu naszym oczom ukazał się widok na Pośrednie Stawy Rohackie. Bez dwóch zdań: te jeziora zbudzają podziw…
Pośredni i Mały Staw Rohacki
Leżące w sąsiedztwie stawy mają wspólną nazwę – Pośrednie Stawy Rohackie. Przy stawach byli tylko pojedynczy turyści. Ale zdarzały się momenty kiedy byliśmy całkiem sami w tym urokliwym miejscu. Panowała tu największa cisza i spokój jakiego w życiu doświadczyłam… Zamknęłam oczy i odpłynęłam… Zakochałam się w tym miejscu… Niewielu turystów tu dociera. Sporo osób kończy swoją wędrówkę na pierwszym stawie. Oj, duża strata… Mieliśmy okazję podziwiać stąd piękne Rohacze, widoczny jest stąd również Wołowiec oraz Rakoń. Po stawie pływało sporo kaczuszek krzyżówek. Tutejszy krajobraz wzbogacają licznie występujące dzwonki alpejskie.
Pośredni Staw Rohacki
Mały Staw Rohacki
Gdyby nie goniący nas czas, na pewno zostalibyśmy nad stawami dłużej. I tak zaszaleliśmy, bo zeszło nam w tym miejscu około godziny. Chciało się oczywiście więcej… ale nie było możliwości, abyśmy schodzili na parking po ćmoku. Szlak był dla nas nieznany, nie wiedzieliśmy co nas czeka za zakrętem… Nie lubię żegnać się z górami, to najtrudniejsza i najmniej przyjemna część wypraw górskich… Ale nie ma co płakać, w końcu to jeszcze nie koniec naszej PRZYGODY! Przed nami jeszcze jeden z czterech stawów o nazwie Wielki Staw Rohacki. Dalej kierowaliśmy się stromo w dół.
Podczas zejścia w końcu naszym oczom ukazał się Wielki Staw Rohacki.
Niżni Staw Rohacki
7.90 km dotarliśmy do czwartego stawu – Niżni Staw Rohacki. Inną, często używaną nazwą jest Wielki Staw Rohacki. Jest to największy staw leżący w Tatrach Zachodnich. Jego powierzchnia zajmuje 2.22 ha.
Oczywiście i tu nie obyło się bez przystanku. Po prostu nie da się iść dalej, kiedy w koło rozciągają się takie wspaniałe widoki.
Jak zawsze… gonił nas czas i musieliśmy zbierać się w dalszą drogę. Przed nami był do pokonania znowu nie za łatwy odcinek. Schodziliśmy stromo w dół wąską ścieżką.
Rozdroża w Smutnej Dolinie
Stroma ścieżka doprowadziła nas do Rozdroża w Smutnej Dolinie – 1522 m n.p.m. Można tu odpocząć przy stoliku z ławkami. W koło nadal rozciągały się magiczne widoki na Tatry Zachodnie. Z dość bliska można podziwiać stąd Wołowiec, Rohacza Ostrego oraz Płaczliwego. Drogowskaz wskazywał 30 minut drogi do Bufetu Rohackiego.
Po chwili odpoczynku kierowaliśmy się do Rohackiej Doliny. Do pokonania mieliśmy kamienistą, skalną drogę prowadzącą między kosodrzewiną.
Po drodze minęliśmy ujęcie wody pitnej. Na tym odcinku widać już znajdujący się w sąsiedztwie Bufetu Rohackiego Staw Czarna Młaka (Tatliakowe Jezioro).
Staw Czarna Młaka / Tatliakowe Jezioro
Staw Czarna Młaka / Tatliakowe Jezioro
Bufet Rohacki – Taliakova Hata
Bufet Rohacki położony jest 1350 m n.p.m. w Dolinie Rohackiej. Dość istotną informacją jest, że bufet jest czynny tylko i wyłącznie w sezonie letnim. Oczywiście można skusić się tu na ciepły posiłek. Ja z całego serca polecam Wam pyszną zupę czosnkową serwowaną z serem oraz grzankami. Na terenie bufetu do dyspozycji gości są stoliki z ławkami. Jest również plac zabaw.Tak prezentuje się wnętrze Bufetu Rohackiego.
Staw Czarna Młaka / Tatliakowe Jezioro
Byliśmy zaskoczeni, ponieważ zaraz za Bufetem Rohackim znajduje się kolejne, niewielkie, płytkie jezioro – Czarna Młaka (Tatliakowe Jezioro). Nie mieliśmy zielonego pojęcia, że to nie koniec urzekających stawów na naszej drodze. Z brzegu Talikowego Jeziora można podziwiać zacne Rohacze i Wołowiec. Jest tu bardzo kameralnie. Niestety zmęczenie brało górę i postanowiliśmy po około 15 minutach ruszać w stronę samochodu. Żałowałam, że na szlak nie udało się nam wyruszyć wcześniej. Chciałoby się więcej i więcej, niestety czas w górach leci nieubłaganie szybko.
Od Bufetu Rohackiego prowadzi asfaltowa droga, która jest zamknięta dla samochodów. Poruszać się mogą po niej tylko upoważnieni. Ten odcinek ciągnie się niemiłosiernie… Asfalt na szlakach nie jest przez nas lubiany. 12.10 km dochodzimy do rozdroży dróg Adamcula i ostatni kawałek (grubo ponad 2 km) wracamy tym samym odcinkiem czerwonego szlaku, którym zaczynaliśmy rano swoją wyprawę z parkingu. W drodze do samochodu spotykamy jednego pana z psiakiem. Późnym popołudniem na szlaku pustki.
Podsumowanie
Nie potrafię wyrazić słowami mojego zachwytu tą czarującą krainą… Rohackie Stawy, to miejsce, które zostanie w mojej pamięci na ZAWSZE! Jest to doskonałe miejsce dla rodzin z dziećmi. Syn, ani razu nie narzekał mimo trudu wyprawy. Był to dla Niego bardzo atrakcyjny szlak. Ważne jest jednak, aby dziecko miało wcześniej styczność z tatrzańskimi szlakami, ponieważ przejście opisanej przez mnie trasy wymaga od dziecka wytrwałości i umiejętności radzenie sobie w trudnym terenie.
Ubezpieczenie Tatry Słowackie
Wybierając się w Tatry Słowackie trzeba samemu zadbać o ubezpieczenie. W razie wypadku pomoc u naszych sąsiadów jest odpłatna. My od pewnego czasu planując wycieczki w Tatry Słowackie wykupujemy ubezpieczenie niezależnie o trudności trasy. Korzystamy ze strony – Ubezpieczenie Słowackie Tatry. Koszt ubezpieczenia naprawdę nie jest duży. Dzieci, młodzież do lat 18 za ewentualne akcje ratunkowe nie płacą.
Zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl i na Instagramie: @greenmagpic
Zdobywamy Szczyty dla Hospicjum
Wspaniałe dostarczanie Namirkowi przygody.Niewiele jest Rodzin które decydują się na takie ekstremalne cykliczne wyprawy wraz ze swoimi Pociechami. Czasami widać że na miejskim chodniku rodzic niesie dziecko na rękach bo rozbolały go nóżki. Będąc w górach na szlaku który wymaga trudu wędrówki nie da się przerwać wyprawy nie da się poruszać po szlaku z dzieckiem na ręku gdyż było by to niebezpieczne tak dla rodzica jak i dla dziecka. Trzeba poruszać się kamienistymi ścieżkami pokonywać stromizny i wzniesienia. Tutaj jak się rozpoczęło wędrówkę musi się brać pod uwagę że trzeba jeszcze wrócić Nie ma taksówki która nas zabierze z powrotem Namirek już jest wprawioym turystą ponieważ wasza wędrówka to nie okazjonalny specer po górskich szlakach a cykliczne zaplanowane wyprawy. Namirek bardzo dobrze radzi sobie na tych górskich szlakach. Fotki ukazują beztroskiego wesołego czterolatka .Tylko że fotka ukazuje go na wysokości 1500, 1550 metrów nad poziomem morza. Dla niejednego dorosłego było by to wyzwanie ponad jego możliwości a ten czterolatek radzi sobie dotrzymując kroku rodzicom. Trzymajcie tak dalej…Dumny Tata i Dziadek
Dziękujemy 🙂 Bardzo wzruszający komentarz 🙂 Namirek jest dzielnym Wędrowniczkiem 🙂
Coś niebywałego.Rozumiem,że kobieta ambitna i podobno ma więcej w sumie siły niż facet ,ale to wesołe i szczęśliwe dziecko ? Niewiarygodne.Znam trasę ,bo szedłem z żoną ,niewiele pamiętam ,bo powyżej wodospadu rozpętała się burza z gradem ,który tak walił w sierpniu ,że bolały mnie uszy od uderzeń.Stawy przeszliśmy bez przystanku cały czas uciekając przed piorunami,które waliły w pobliżu. Przy bufecie miałem nogi całe w pianie jak zmęczony koń.Nigdy czegoś takiego nie widziałem u nikogo.Ogromne gratulacje i zazdrość z takiej wyprawy.Pozdrawiam RK
Super opis, super wycieczka !!! Zastanawiam się właśnie czy iść tak jak Wy ,czy od drugiej strony !?Pozdrawiam
Adamcula to skrzyżowanie szlaków, miejsce postojowe. Nie jest to żadna góra.
Dziękuję za zwrócenie uwagi – poprawione. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Opis zachwycający 🙂
A czy to trasa, której podołają psy?
Witam, prawdę mówiąc ciężko mi odpowiedzieć jednoznacznie na Pani pytanie. Szlak jest w wielu miejscach skalny i stromy. Pewnie wszystko zależy od kondycji Pani piesków. W czwartek byliśmy na Wołowcu (słowacki dwutysięcznik) i widzieliśmy parę turystów z dwoma czworonogami. Jeśli pieski są przyzwyczajone do dłuższych, bardziej wymagających tras powinny dać radę 😊 Dziękuję oraz pozdrawiam serdecznie 😊
A które trasy, szlaki są nieco łagodniejsze dla czworonogów a i córka nie jest zwyczajną do ciężkich tras
Witam serdecznie, na Słowacji na początek polecam Zielony Staw Kieżmarski 😊 Jest to przepiękne miejsce, warte odwiedzenia i co najważniejsze na trasie nie ma jakoś bardzo wymagających podejść. Jeśli Pani córka nie będzie miała problemów z tym szlakiem można pomyśleć o kolejnych. Trasa prowadząca nad Rohackie Stawy jest dość wymagająca i dla osoby nieobytej z bardziej stromymi podejściami może okazać się bardzo męcząca. Jeśli chodzi o polskie Tatry to polecam Halę Gąsienicową, Rusinową Polanę, Nosal, Wielki Kopieniec, Sarnią Skałę (wszystkie propozycje są opisane na blogu w kategorii Tatry) 😊 A, i polskie Tatry… na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego jest zakaz wprowadzania psów. Pozdrawiam serdecznie, życzę udanego urlopu 😊