Ostatni dzień stycznia spędziliśmy w Beskidzie Żywieckim, który zafundował nam doskonałe, zimowe warunki. Było po prostu bajkowo… No dobrze, ale dla kogo jest propozycja tej trasy? Dla osób, które lubią ciszę, chcą odpocząć od ludzi, zgiełku, a przy tym nacieszyć oczy widokami. Ostatnio coraz częściej wybieramy w Beskidach miejsca, które są mniej znane, do których często nie prowadzą żadne szlaki turystyczne. Uwierzcie mi do odkrycia jest jeszcze tyle wspaniałych zakątków Beskidów… No dobrze czas na kilka słów o tym co Was czeka: pierwsza część trasy prowadzi z Rajczy niebieskim szlakiem (idącym na Halę Boraczą), który z czasem porzucamy i przebijamy się 'na dziko’ przez las (to tu zaczyna się prawdziwa przygoda), aby dostać się do niesamowicie klimatycznej, drewnianej chaty ukrytej w głębi lasu. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy co czeka nas nieco wyżej… Zobaczcie sami, jakie wyjątkowe miejsce było nam dane odkryć tym razem…
Trasa: Rajcza (szlak niebieski) – punkt widokowy na niebieskim szlaku – Chatka na Suchej Górze – Sucha Góra – powrót tą samą trasąData: 31 stycznia 2020
Dystans: około około 8.80 km
Czas trwania: około 3:00 h (sam przemarsz z sześcioletnim dzieckiem)
Minimalne wzniesienie: 489 m
Maksymalne wzniesienie: 1013 m
Parametry z aplikacji Google Fit
I część trasy – szlak niebieski Rajcza
Rajcza parking
Samochód parkujemy na interesującym nas niebieskim szlaku z tyłu budynku, w którym działa Serowa Kraina w Rajczy. Poniżej podaję dokładne parametry GPS parkingu. Od razu po wyjściu z samochodu decydujemy się na złożenie raków. Oblodzenie było już tu konkretne… Wszystko za sprawą utrzymującego się po nocy siarczystego mrozu.
Szlak niebieski od razu z parkingu zawija w lewo i pnie się stromo w górę. Będzie tak przez około 400 metrów. To na tym odcinku występowało największe oblodzenie. Droga prowadzi koło potoku.
0.40 km – koniec podejścia. Szlak niebieski naturalnie odbija w prawo. Po skręcie droga jest szeroka i płynie po niej woda. Mijamy ostatnie (póki co) zabudowania. Idziemy lekko w górę. Po lewej stronie dostrzegamy kolorowe ule – z tabliczki dowiadujemy się, że jest to Pasieka Jana.700 m – niebieski znaki skręcają w lewo. Ogólnie rzecz biorąc ta część szlaku nie należy do wymagających. Po skręcie szlak niebieski idzie w górę. Widać, że jest to droga dojazdowa. Po chwili zakręcamy w prawo, a następnie w lewo – cały czas szeroką drogą.
1.30 km – nadal maszerujemy drogą idącą ku górze. Warto obrócić się choć na moment za siebie, aby rzucić okiem na Beskid Żywiecki. Po około 100 metrach dochodzimy do kolejnych, ale nie ostatnich na tym szlaku zabudowań.Mijamy domy, w oczy rzuca się słupek z zielonymi tabliczkami. Jedna z tabliczek wskazuje nam kierunek dalszej wędrówki. Tak jak wspominałam na początku kierujemy się w stronę Hali Boraczej. Wrażenie robią na nas pięknie ośnieżone drzewa w wyższych partiach Beskidów. Dalej maszerujemy dość szeroką, niewymagającą drogą. W końcu wchodzimy na dziką ścieżkę – YUPI! 😎
Po chwili ścieżka zaczyna schodzić lekko w dół. Następnie (1.70 km) szlak niebieski skręca ostro w prawo. Tutaj spotykamy czteroosobową grupkę turystów, która szybko mknie przed siebie.
Zaraz po skręcie idziemy stromo w górę. Podejście mierzy około 500 metrów.
Punkt widokowy na niebieskim szlaku
Na tym podejściu na mapach jest oznaczony punkt widokowy. Dochodzimy do niego po 200 metrach (około 1.90 km). Rozciąga się stąd doskonały widok na Beskid Żywiecki oraz niewielką część Beskidu Śląskiego. Naszą uwagę w szczególności przyciąga Worek Raczański.Poniższe dwa zdjęcia z punktu widokowego, które zostały zrobiłam w drodze powrotnej.Około 2.20 km – koniec podejścia, kierujemy się prosto. Po 100 metrach przechodzimy koło polany, na której jacyś szczęściarze mają dom… 💙 Cudowne miejsce… Tutaj zaczyna się również prawdziwa, bajkowa zima. Na trasie zalega coraz to więcej śniegu. Dla kontrastu poniżej zdjęcie zrobione popołudniu – przy zejściu z Polany Sucha Góra. Mijamy dom i nasz niebieski szlak wchodzi w las. Idzie się bardzo przyjemnie, bez większego wysiłku. Tzn. Mi 😅, bo mąż ciągnący synka na sankach nie ma już tak lekko… 😋
Dochodzimy do kolejnej polanki, na której syn chciał wypróbować swoje rakiety śnieżne oraz powygłupiać się w śniegu. Decydujemy się na krótką przerwę.
2.70 km – wchodzimy w las. Na usta cisnęły się słowa: ale tu cisza, ale tu spokój… 💙 Brak turystów na szlaku w niedzielę nas zadziwiał… Po 300 metrach (3 km) droga idzie lekko w dół, aby za moment ponownie iść w górę.
II część trasy – wędrówka poza szlakiem
3.55 km – porzucamy szlak niebieski i odbijamy w lewo.
GPS zejścia ze szlaku niebieskiego: 49.521688, 19.146799Kierujemy się 'na dziko’ – poza szlakiem w stronę chatki na Suchej Górze – przynajmniej mamy taką nadzieję 😅Przed nami strome, a do tego zimą, przy takiej dużej ilości śniegu dość męczące podejście. W dniu naszej wyprawy podejście było zupełnie nieprzetarte, co utrudniało wędrówkę. Mimo wszystko uważam, że jest to jeden z piękniejszych odcinków na proponowanej przeze mnie trasie.
3.70 km – po prawej stronie zauważam wynurzające się zza drzew kuszące widoczki. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym tego nie sprawdziła… Nie wlazła w ten głęboki śnieg i nie przebiła się prze niego, aby zobaczyć co się tam kryje… 😅
Następnie wracamy na ścieżkę i kontynuujemy 'wspinaczkę’.
Aplikacja wskazuje, że od parkingu w Rajczy przeszliśmy 4 km. Póki co kończy się podejście. I wiecie co! Udało się nam wyjść centralnie na ścieżce prowadzącej do chatki Sucha Góra. W oczy rzuca się drewniana toaleta, przy której skręcamy w prawo. Do chatki musimy podejść ostatnie kilkadziesiąt metrów.
Chatka na Suchej Górze
„Dopóki będą istniały drewniane chaty w głębi lasu, nic jeszcze nie jest stracone”. ~ S.Tesson
4.10 km – chatka na Suchej Górze. Dojście tu zajęło nam 1 godzinę 50 minut (sam przemarsz – nie wliczając przerw).
Ściągamy plecaki, rozgaszczamy się na drewnianych ławkach i decydujemy się zaglądnąć do środka. Chatka jest bardzo zadbana i szczelna. Jest w niej cieplutko. Czuć, że ktoś niedawno w niej nagrzał. Panuje w niej porządek. Mam nadzieję, że turyści, którzy do niej trafią będą zostawiać ją w stanie takim, w jakim ją zastali, albo w jeszcze lepszym. Jest tu drewniany stół, antresola, piec oraz sporo innych rzeczy przydatnych podczas dzikich noclegów. Naprawdę widać, że ktoś włożył dużo pracy, aby to miejsce tak wyglądało.Po chwili wychodzimy na zewnątrz. Była taka piękna pogoda… Zimowe słońce tak cudownie grzało… Chcieliśmy rozkoszować się smakiem ulubionej kawy na zewnątrz. Rozgościliśmy się tu na dłużej… Dołączył do nas przesympatyczny mężczyzna z pieskiem, który jest mieszkańcem Rajczy i zagląda tu regularnie ze swoją czworonożną przyjaciółką. Z zaciekawieniem słuchaliśmy Jego opowieści o tym miejscu oraz o okolicy.
Góry uczą smaku rzeczy prostych, takich, których nie doceniamy.
Stanisław Biel
Decydujemy się udać nieco wyżej na szczyt góry. Przy chatce odbijamy w prawo i kierujemy się przed siebie. Okolica prezentuje się niesamowicie! Czujemy się, jak w niebie… Od Polany Sucha Góra dzieli nas jakieś 300 metrów.
Polana Sucha Góra, Rajcza
4.40 km wychodzimy na Polanie Sucha Góra, która położona jest na północno – wschodnich stokach zalesionego szczytu, od którego pochodzi nazwa hali – Sucha Góra – 1040 m n.p.m. Z hali rozciąga się niesamowicie bogata panorama na Beskid Żywiecki, Tatry oraz Małą Fatrę. Nie wiemy, w którą stronę patrzeć…
Zejście na parking w Rajczy tą samą trasą poszło nam bardzo sprawnie. Słońce było coraz niżej – tak samo zresztą jak temperatura 😅 Choć muszę przyznać, że to był wyjątkowo ciepły, zimowy dzień.
Podsumowanie początku roku
To był doskonały początek roku. W styczniu udało się nam przejść około 76 kilometrów po beskidzkich oraz tatrzańskich szlakach. Oczywiście nie zwalniamy! 😉 W lutym mamy za sobą już pierwszą wycieczkę 'poza szlakiem’ na Halę Radziechowską z Kamesznicy. Choć pogoda zostawiała wiele do życzenia – to był również bardzo udany wypad (opis trasy w przygotowaniu). Natomiast najbliższy, walentynkowy weekend mamy zamiar spędzić na pienińskich szlakach. Prognozy nie są za optymistyczne, ale nie to się liczy – najważniejsze, że spędzimy ten czas razem 😊 Do zobaczenia na szlaku! 💙
Zapraszam do śledzenia mojego bloga na Facebooku: Blog szlakowe.pl i na Instagramie: @greenmagpic
Piekna wycieczka! Dziekuję za taki szczegolowy opis.
A synek podobny do mamusi.
duzo pracy nas to kosztowalo ,to racja ,pozdrawiam
Ale boska wyprawa! Ja tam zapuszczam się we wszystkie pory roku poza zimą, ale po zobaczeniu tych zdjęć na pewno się wybiorę.