Szlak na Police przez Halę Krupową z Sidziny

Dzisiaj chcę Wam przedstawić bardzo ciekawy szlak prowadzący do miejsca, o którym nigdy wcześniej nie słyszeliśmy. Dowiedzieliśmy się o nim patrząc na na najwyższe szczyty w Beskidzie Żywieckim. Boże Ciało, dzień wolny – doskonała okazja, żeby wyskoczyć w góry. Mimo, że zaledwie cztery dni wcześniej zdobyliśmy Romankę. Pokonując prawie 20 km. Tym razem padło na szczyt Polica.

Trasa: Sidzina (szlak zielony) – Hala Krupowa 1152 m n.p.m. – Kucałowa Przełęcz 1148 m n.p.m. (szlak czerwony)- Polica 1369 m n.p.m. – powrót tą samą drogą

Dystans: 18.31 km

Czas trwania: 6:00 h (z dzieckiem i wózkiem)

Minimalne wzniesienie: 652 m

Maksymalne wzniesienie: 1416 m

Parametry z aplikacji endomondo

Wstaliśmy o świcie, spakowaliśmy co trzeba i ruszyliśmy do wsi o nazwie Sidzina, leżącej w województwie małopolskim. Z Bielska mieliśmy do pokonania nieco ponad 80 km. Na szczęście ze względu na dzień wolny od pracy drogi były przejezdne i sprawnie udało nam się pokonać ten dystans. Zaparkowaliśmy na bezpłatnym parkingu SIDZINA SKANSEN nieopodal DOMU WCZASÓW DZIECIĘCYCH. Wolnych miejsc pod dostatkiem. Poza nami jeden samochód małżeństwa ruszającego tym samym szlakiem, co my. Muszę przyznać, że mamy szczęście do szlaków, na których nie ma praktycznie ludzi. Nikt, poza tą dwójką nie mijał nas, aż do Hali Krupowej. Rano – upał niemiłosierny. Temperatura dochodziła do 30 stopni.

Parking Sidzina – Skansen nieopodal domu wczasowego DOM DZIECKA

Aplikacja wskazywała, że mamy do pokonania różnicę wysokości równą 1000 metrów. Niemało… Szlak nie należy do prostych. Ruszamy zielonym szlakiem. Asfaltową drogą, która kończy się po 300 metrach przemarszu.

Wchodzimy do lasu, mamy przed sobą szeroką drogę, po przejściu 500 metrów ponownie skręcamy w lewo. Od teraz zaczyna się kamienista nawierzchnia i pniemy się w górę przez około 3 kilometry, z krótkimi przerwami na przemarsz kilku metrów mniej wymagającą drogą.

Pierwsze podejście warte wspomnienia mierzy aż 700 metrów – jest stromo, bardzo stromo. Drugie podejście na tym odcinku to 200 metrów wdrapywania się wyżej i wyżej. Przez cały czas towarzyszy nam śpiew ptaków. Zaletą tej niełatwej trasy jest cisza i spokój. Schodząc w dół nie mogliśmy uwierzyć, że nasz syn pokonał taką trudną trasę samodzielnie. Takich podejść na tym szlaku nie brakuje.

W końcu schodzimy na prostą ścieżkę, biegnącą lekko w dół. Towarzyszy nam upał, na niebie pełne słońce. Duszno… Łapiemy oddech, mija chwila i zaś idziemy w górę. Pojawiają się tablice informujące nas o ostoi rzadkich gatunków zwierząt.

Na naszej drodze pojawiają się pierwsze widoki. W oddali (na południowym zachodzie) wyłaniają się Tatry (za mgłą). Szkoda, że w dniu naszej wyprawy widoczność była taka kiepska.

Dalej kierujemy się prostą drogą, przez chwilę idącą (lekko) w dół. Zza drzew, nieśmiało przebijają się kolejne szczyty (tym razem na południowym wschodzie).

Naszym oczom ukazuje się wzniesienie, na widok którego niejednemu otworzy się buzia ze zdziwienia. Zaledwie 100 metrów, ale jakie… Naprawdę solidne podejście przed nami. Trzeba było się mocno zaprzeć, żeby wyciągnąć wózek do góry ze śpiącym dzieckiem. Młody wie, kiedy uciąć sobie drzemkę 😉

Po wdrapaniu się pod górę możemy zregenerować nieco siły. Teraz będziemy kontynuować wędrówkę prostą ścieżką. W końcu dochodzimy do dróżki, na której zalegają drobne kamienie. Jest to dość urokliwy odcinek tej trasy. Po 5 kilometrach (od miejsca startu) wchodzimy na polanę, a raczej halę, konkretnie Halę Krupową.

Hala Krupowa 1152 m n.p.m.

Teren, który robi wrażenie… Swego czasu na Hali Krupowej był praktykowany wypas owiec. Pozostałością jest szałas pasterski umiejscowiony u podnóża hali. Bez dwóch zdań wzbogaca on rozciągający się tu krajobraz. Z hali możemy podziwiać między innymi: Gorce, Tatry, Kotlinę Orawską. Widoczna jest również stąd wieża z nadajnikiem znajdująca się nieopodal (za drzewami na szczycie).

Ilość kwiatów, które możemy tu zaobserwować jest nie do opisania. To samo tyczy się… ilości owadów… 😉

Decydujemy się na pierwszy przystanek. Czas zjeść drugie śniadanie. Kawa + ciasto drożdżowe z truskawkami, w tym miejscu smakuje jeszcze lepiej… W czasie kiedy my się rozkoszujemy widokami i świeżo parzoną kawą, syn się budzi. Oczywiście pełen sił do zabawy. Robimy ognisko (na niby), rzucamy dyskiem… Jest miło i zabawnie. Tutaj też mijają nas pierwsi turyści (nie licząc małżeństwa na początku szlaku).

Pora ruszać dalej. Kierujemy się prosto wzdłuż hali. Przed nami szeroka, leśna dróżka. Od Kucałowej Przełęczy dzieli nas około 20 minut marszu.
Dochodzimy do miejsca, w którym łączą się dwa szlaki: nasz, zielony oraz czarny prowadzący z Wielkiej Polany (45 minut). Szlak ten jest o wiele bardziej uczęszczany. Tutaj też pojawia się całkiem spora grupa turystów. Na szlaku, w końcu można spotkać dzieci z rodzicami. W oddali widać już SCHRONISKO PTTK im. Kazimierza Sosnowskiego NA  HALI KRUPOWEJ, do którego kierują się praktycznie wszyscy mijający nas ludzie. Idąc dalej dochodzimy do polany, a konkretniej do Kucałowej Przełęczy.

Kucałowa Przełęcz 1148 m n.p.m.

Kolejne wspaniałe miejsce na tym szlaku. Od razu skojarzyła mi się droga na Wielką Rycerzową i widok z Przełęczy Halnej… Bardzo podobne ukształtowanie terenu. Skręcając w lewo dojdziemy do Schroniska PTTK na Hali Krupowej. Wedle uznania, można zrobić sobie tu przystanek i skorzystać z oferty schroniska. My jednak ruszamy dalej. Zdecydowanie wolimy pikniki na kocu 🙂

Pierwszy skręt w lewo – Schronisko PTTK na Hali Krupowej. Drugi skręt w lewo – nasz trasa.Schronisko PTTK im. Kazimierza Sosnowskiego na Hali Krupowej

45 minut dzieli nas od szczytu Polica

Idziemy jeszcze kilka kroków w górę przełęczy i skręcamy w lewo, wchodzimy na bardzo przyjazną dróżkę. Pierwsze słowo, które nasuwa mi się na myśl: BAJKA! W koło intensywna zieleń, połączona z błękitem nieba. Wszystko za sprawą ogromnej ilości krzaków borówek.

Dochodzimy do miejsca, w którym rozdzielają się szlaki. Od teraz kierujemy się szlakiem CZERWONYM. Przed nami gęsty, bardzo gęsty las.

Rozwidlenie szlaków

Pod stopami: skały, korzenie oraz kamienie. W lesie pokonujemy 300 metrowe kamieniste, podejście.

Wychodzimy z lasu na wąską dróżkę. Ponowie czeka nas wysiłek (przewaga drobnych kamieni, czasem skały). Mija nas tu trzech rowerzystów. Widać, że mają frajdę ze zjazdu ekstremalnym szlakiem. Pojawiają się tablice informacyjne, że znajdujemy się w REZERWACIE PRZYRODY NA POLICY oraz na OBSZARZE NATURA 2000.

Tutaj też zaczyna się prawdziwa przygoda! Wchodzimy na obszar w którym do pokonania mamy cały szereg przeszkód… Sporo chodzimy po górach, wiele szlaków przetarliśmy, ale nigdy nie widzieliśmy takiej ilości zwalonych drzew (w Rezerwacie Przyrody się ich nie usuwa). Prezentowały się one niesamowicie. Możecie sobie wyobrazić, jak ciężko było pokonać ten (niekrótki) odcinek z wózkiem… Kilka razy musieliśmy go: złożyć i przejechać pod przeszkodami / przenieść nad drzewami. Trudny, ale fascynujący odcinek. Widzę również postęp naszego dziecka. Wcześniej prosił o pomoc, teraz sam skacze, wspina się po leżących na szlaku drzewach. Nabiera odwagi i pewności w trudnych sytuacjach. Jestem DUMNA z naszego czterolatka!

Muszę dodać, że warto być ostrożnym na tym odcinku. Liczne odstające od złamanych drzew gałęzie zwiększają ryzyko uszkodzenia się. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Wróciliśmy podrapani do domu. W końcu po pokonaniu 8.90 km dochodzimy na szczyt Polica.

Polica 1369 m n.p.m.

Szczyt wchodzi w skład Pasma Babiogórskiego (Beskid Żywiecki). Początkowo nie byliśmy pewni, czy jesteśmy u celu, ponieważ nie znajduje się tu żadna tabliczka informująca o tym fakcie. Jest tylko drogowskaz ze szlakami prowadzącymi ze szczytu Polica. Na szczęście aplikacja nie kłamie. Można stąd zobaczyć między innymi Babią Górę, która jest na wyciągnięcie ręki. Prezentuje się dostojnie…

Doskonale widać również Orawę oraz jezioro Orawskie, Beskid Śląski, Beskid Mały, Beskid Makowski, Beskid Wyspowy, Gorce, Pieniny  oraz Tatry.

Widok na Orawę oraz jezioro Orawskie

Zasłużony odpoczynek

Ciekawostka!

Jako ciekawostkę dodam, że na Policy miała miejsce katastrofa lotnicza. 2 kwietnia 1969 roku rozbił się tu samolot firmy LOT lecący z Warszawy do Krakowa. Zginęły 53 osoby. Do końca nie wiadomo co było przyczyną katastrofy. Źródła mówią o: zabłądzeniu pilotów, złych warunkach pogodowych, problemach zdrowotnych pilota, a nawet o uprowadzeniu samolotu. Na szczycie znajduje się pomnik (ufundowany przez mieszkańców pobliskiej Skawicy i Zawoi) w kształcie ogona samolotu wraz z tablicą, na której widnieją nazwiska osób, które zginęły w katastrofie. Jest również krzyż upamiętniający ofiary.

Pomnik upamiętniający ofiary katastrofy lotniczej na szczycie Policy

Powrót tym samym szlakiem. Bardzo strome zejścia. Zdecydowanie wolę iść w górę, zejście w dół wymaga ogromnego wysiłku. Mięśnie napinają się niemiłosiernie. Zbliżająca się wielkimi krokami burza i wiszący nad nami deszcz. W drodze powrotnej mijały nas dwa terenowe samochody, które nie za bardzo zwracały uwagę na ludzi znajdujących się na szlaku. Za duża prędkość… Pył, który unosił się, ograniczając widoczność i uniemożliwiając oddychanie… Niektórzy naprawdę nie mają wyobraźni.

Po dotarciu do samochodu, pakowanie rzeczy, wózka i w drogę. Od domu dzieliło nas ponad 80 kilometrów. Po takim wysiłku podróż się ciągnie. Powrót z deszczem w tle – zdążyliśmy idealnie zejść ze szlaku. Mimo, że burza szła razem z nami, mogę napisać, że mieliśmy szczęście.

Podsumowanie!

Podsumowując była to nasza ostatnia górska wycieczka w tym miesiącu. W samym maju przewędrowaliśmy 116.96 km po samych górach (parametry z aplikacji endomondo). Nie żałuję, że miesiąc zamknęła wycieczka na szczyt Polica. Ciekawy szlak, na którym nie ma czasu na nudę. W moim przekonaniu dość wymagający.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *